Francuski koncern PSA Peugeot Citroen chce pod Wrocławiem zbudować wielką montownię samochodów. Inwestycja ma pochłonąć 600 mln euro i dać zatrudnienie 5 tysiącom osób. I wcale nie musi to być ostatnia i najkosztowniejsza inwestycja motoryzacyjna w Polsce. Wciąż wszak walczymy o względy Mercedesa, który także w naszej części Europy szuka miejsca na budowę fabryki.

A przecież już dzisiaj jest się czym pochwalić. Fabryki aut, komponentów, sieci sprzedaży samochodów, warsztaty i serwisy dają zatrudnienie prawie 300 tysiącom pracowników. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w tej branży zamykają się kwotą ponad 3 mld euro. Szkoda tylko, bo choć eksport samochodów stanowi ponad 16 proc. ogółu polskiego eksportu, to niemal cała roczna produkcja (95 proc.) trafia na eksport.

Polska jako jedyny kraj pozwoliła bowiem, po wejściu do UE, na niekontrolowany zalew rynku samochodami używanymi. I choć trudno odmawiać Polakom prawa do własnego auta, które bardziej niż kiedykolwiek znalazło się w zasięgu możliwości finansowych, to skutki otwartej granicy dla gospodarki, finansów publicznych, ochrony środowiska czy wreszcie bezpieczeństwa na naszych i tak już niebezpiecznych drogach, są fatalne. Średni wiek sprowadzonego samochodu przekracza 15 lat. Te wraki to potencjalna bomba ekologiczna, zagrażająca planom redukcji emisji CO2 oraz ograniczenia o połowę do roku 2012 liczby groźnych wypadków drogowych. Budżet państwa poniósł miliardowe straty z tytułu importu pojazdów na zaniżonych fakturach.

Zbudować fabrykę to jedno. Uczynić rynek lokalny chłonnym na produkcję to drugie. Warto więc trzymać kciuki na pomyślność starań komisji Janusza Palikota „Przyjazne państwo”, dążącej do przywrócenia możliwości wprowadzenia pełnego odliczenia VAT od wszystkich samochodów nabywanych do prowadzenia działalności gospodarczej i pełnej amortyzacji kosztów. Według Ministerstwa Finansów kosztowałoby to budżet 1 mld zł. To mocno przesadzona kwota, warto byłoby poznać metodologię tych wyliczeń. Na pewno niezbędne jest także zastąpienie obecnej akcyzy podatkiem sprzyjającym ochronie środowiska i ograniczenie importu tych używanych pojazdów, które nie spełniają wymogów technicznych i ekologicznych. Lepsza kontrola stacji diagnostycznych musi ukrócić dopuszczanie do ruchu samochodów, które w normalnym państwie takiej zgody nie otrzymałyby. Inaczej staniemy się krajem, który na eksport produkuje nowe samochody, stając się jednocześnie wewnętrznym złomowiskiem Unii Europejskiej.