Fundamenty można dowolnie interpretować

Jeszcze kilka miesięcy temu polska gospodarka była podawana jako przykład odporności na kryzys finansowy. Podkreślano, że dzięki silnemu popytowi krajowemu Polska nie jest podatna na spowolnienie w strefie euro.

Publikacja: 13.11.2008 04:23

Fundamenty można dowolnie interpretować

Foto: Rzeczpospolita

Twierdzono też, że fundamenty gospodarcze, takie jak umiarkowany deficyt rachunku obrotów bieżących lub niski deficyt budżetowy, uzasadniają aprecjację złotego.

Nie minęło jednak wiele czasu i waluty regionu zaczęły tracić na wartości. Pojawiły się komentarze sugerujące, iż Polska jest szczególnie narażona na zawirowania, i to właśnie ze względu na fundamentalne słabości. Nagle inwestorzy i ekonomiści przypomnieli sobie, że deficyt w rachunku obrotów bieżących nie jest wcale taki niski, a w połączeniu z zadłużeniem zagranicznym oznacza, że Polska jest uzależniona od finansowania zagranicznego.

Zmiana postrzegania Polski nastąpiła tak szybko, że można mieć poważne wątpliwości, czy miała ona jakikolwiek związek z fundamentami. Patrząc z perspektywy, możemy przyznać, że podstawy gospodarki nie są i nie były tak idealne, jak chcieliśmy wierzyć jeszcze kilka miesięcy temu. Deficyt w rachunku bieżącym i zadłużenie zagraniczne w krajach Europy Środkowej faktycznie były relatywnie wysokie w porównaniu z innymi regionami. Z drugiej strony fundamenty polskiej gospodarki nie są wcale aż tak złe, jak można by sądzić na podstawie reakcji inwestorów w minionych tygodniach. Co więcej, z pewnością to nie zmiana fundamentów odpowiada za gwałtowne zawirowania na krajowym rynku finansowym w październiku.

Ostatnie spadki na giełdach i osłabienie złotego były związane m.in. z wycofywaniem się inwestorów z rynków wschodzących. Świadomość inwestorów, że Polska jest uzależniona od finansowania zagranicznego, z pewnością nie pomogła złotemu, ale trudno uznać ją za główny powód wyprzedaży na rynku.

Sytuacja ta pokazuje interesującą prawidłowość. Otóż często w sytuacjach kryzysowych, gdy zmiany na rynkach finansowych przyjmują postać olbrzymich szoków, inwestorzy i analitycy próbują znaleźć argumenty uzasadniające skalę zawirowań. Problem w tym, że te wyjaśnienia powstają ex-post, a niewiele osób zauważa te same argumenty ex-ante. Prawdopodobnie gdy tylko sytuacja się uspokoi, te same dane dotyczące Polski, które teraz są dla uczestników rynku powodem do niepokoju, staną się argumentem uzasadniającym, czemu w Polsce warto inwestować.

[i]Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy[/i]

Twierdzono też, że fundamenty gospodarcze, takie jak umiarkowany deficyt rachunku obrotów bieżących lub niski deficyt budżetowy, uzasadniają aprecjację złotego.

Nie minęło jednak wiele czasu i waluty regionu zaczęły tracić na wartości. Pojawiły się komentarze sugerujące, iż Polska jest szczególnie narażona na zawirowania, i to właśnie ze względu na fundamentalne słabości. Nagle inwestorzy i ekonomiści przypomnieli sobie, że deficyt w rachunku obrotów bieżących nie jest wcale taki niski, a w połączeniu z zadłużeniem zagranicznym oznacza, że Polska jest uzależniona od finansowania zagranicznego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację