Zapowiadane na ten rok przetargi na opracowanie dokumentacji środowiskowej czy archeologicznej to dopiero pierwszy krok do inwestycji.
Zanim dojdzie do zapraszania firm do projektowania i budowy tras, będzie już zapewne rok 2014, a gdy maszyny ruszą do pracy, w najlepszym wypadku 2015 r.
A to oznacza, że znów – podobnie jak to za obecnego budżetu było – przez jakiś czas nic się na drogach nie będzie działo, choć pieniądze znów będą dostępne. A pamiętajmy, że tym razem nie będzie wydarzenia na miarę Euro 2012 mobilizującego do wzmożonego wysiłku. Cokolwiek byśmy mówili, że nie zdążyliśmy, że wszystko się opóźnia, to jednak wizja czerwca 2012 mocno popchnęła inwestycje do przodu.
Zapowiadane obecnie przetargi można było ogłosić rok temu. Dawałoby to szansę jako takiej inwestycyjnej ciągłości przede wszystkim istotnej dla firm budowlanych, które będą musiały się teraz wykazać nadludzką elastycznością lub pomysłowością w wykorzystywaniu posiadanego potencjału, by przeczekać posuchę. Albo będą zwalniać, i to masowo. Co więcej, wciąż nie wiadomo, czy uda się w trybie PPP zbudować brakujące odcinki autostrad A1 i A2. Nie ma ich na liście planowanych prac przygotowawczych. W ogóle ostatnio nic się o nich nie mówi.
Zatem szansa, że budowy jednak nie staną, wynika z cięć inwestycyjnego budżetu na lata 2007 – 2013. Na półce leżą wszak przygotowane projekty dróg zawieszone z braku pieniędzy. Można je ruszyć, gdy te się pojawią już w 2014 r. Na szczęście. I takie to nasze długofalowe planowanie...