Rz: Po co robiliście ranking firm, które budują najlepiej i najgorzej autostrady?
Lech Witecki: Po to, żeby zarządy wszystkich firm realizujących nasze zlecenia, które odpowiadają za jakość budowanych dróg, miały świadomość tego, jak z zadań wywiązują się ich pracownicy. By zadawały pytania, dlaczego tak dużo prac jest wykonywanych niezgodnie ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia. Już widzimy, że jakość się poprawia. Odsetek złych wyników jest coraz mniejszy. Ważne, że wszystkie błędy wyłapujemy na etapie budowy. Chcę uniknąć przypadku trasy Konotopa – Powązkowska, gdzie trzeba było poprawić drogę już wybudowaną.
Wykrywane przez GDDKiA błędy kosztują wykonawców.
Firma, która miała 30 proc. złych wyników, musiała wykonać raz jeszcze kilkadziesiąt procent więcej pracy przewidzianej kontraktem. Jedna z firm musiała raz jeszcze wykonać nasyp z 70 tys. metrów sześciennych ziemi, co kosztowało ją 4 mln zł. Uświadamiamy wykonawcom, że brak kontroli jakości powoduje dodatkowe koszty. Uprzedzaliśmy, że będziemy dbać o jakość od 2009 roku, kiedy wystąpiliśmy do ministra infrastruktury o pieniądze na wyposażenie laboratoriów. Informowaliśmy branżę przez cały 2010 rok, że przeprowadzimy kolejne kontrole.
Będą kolejne rankingi?