Jak słucham czy czytam o narzekaniach drobnych przedsiębiorców, że jest kiepsko i ledwo wiążą koniec z końcem, to szczerze im współczuję i życzę zmiany na lepsze. Jednak właśnie się przekonałem, że jest i druga, diametralnie inna strona medalu.
Potrzebowałem prostej usługi: regulacja i smarowanie okuć w oknach, a przy okazji wymiana uszczelek. W Internecie są oferty dziesiątek specjalistycznych firm. Po kilku telefonach już wiedziałem, jakich uszczelek potrzebuję. Poszukałem więc i wykonawców.
Umówiłem się z czterema właścicielami małych firm. Przyszli, obejrzeli. Uprzejmi, kompetentni (jaki kontrast do dawnych „fachowców"). Proponowane za te same prace (i uszczelki) ceny: 500 zł, 508 zł, 650 zł i... 1125 zł. We wszystkich przypadkach czas pracy był podobny: ok. 2-2,5 godz. Najdroższej oferty nie wziąłem pod uwagę. Z pozostałymi majstrami ustaliłem, że zadzwonią w ciągu dwóch-trzech dni, żeby się umówić na dogodny termin.
Nie zadzwonili. Pan od 508 zł, choć dzwoniłem do niego trzy razy – ani nie odebrał, ani nie oddzwonił.
Znaczy to, że nie chcą 400 zł za ok. 2 godz. niezbyt trudnej pracy (odliczam uszczelki). Albo są tak zarobieni, że nie mają czasu oddzwonić. Jedno i drugie pokazuje, że żadnego kryzysu, ani nawet spowolnienia, nie odczuwają.