Duda chce obniżyć wiek emerytalny, wprowadzić dwukrotnie wyższą kwotę wolną od podatku, powszechny zasiłek na dziecko i stomatologa do każdej szkoły. A od piątku chce także przewalutować kredyty frankowe, za co miałyby zapłacić banki, czyli wszyscy ich klienci. Kandydat Komorowski zapowiedział natomiast 100 tysięcy miejsc pracy dla młodych ludzi, najpierw sfinansowanych z budżetu - polskiego i unijnego, potem przez przedsiębiorców.
Kandydaci nie mają też skrupułów przed nadużyciami intelektualnymi. Kandydat Duda opowiada, że kopalnie węgla przynoszą do budżetu 7 mld zł rocznie, podczas gdy sektor bankowy - tylko 4 mld zł. Tyle, że Duda porównuje kopalniane 7 mld m.in. na ZUS i PIT (o ile to w ogóle prawda, bo ten rachunek podsunął pierwszemu Dudzie drugi Duda), z bankowymi 4 miliardami podatku CIT. Czyli gruszki z jabłkami. W warunkach porównywalnych państwowe kopalnie to ekonomiczne trupy w przeciwieństwie do banków z kapitałem polskim i z zagranicznym.
Największym nadużyciem Komorowskiego z kolei jest nie to, co obiecuje w kampanii, tylko przypomnienie, że zaskarżył ustawę o OFE do Trybunału Konstytucyjnego. Przecież zaskarżył drobiazgi, a nie wywłaszczenie obywateli ze 150 mld oszczędności. Nawet taksówkarz, z którym w Zakopanem właśnie jechałem na świetną coroczną konferencję profesora Hausnera (o niej za tydzień), zdążył mi to wyłożyć w ciągu jazdy trwającej nie więcej jak 5 minut.
Ale problem z kandydatami to jedno. Drugi to ich otoczenia - szarlatani, grajkowie polityczni, albo proste bęcwały. Nie jest tak, że nie mają wpływu. Tworzą klimat i podsuwają rozwiązania.
Czołowy ekonomista obozu kandydata Dudy pisze, że „nie ma co się podniecać wzrostem, rzekomo polskiego PKB na poziomie 3,4 proc., bo blisko połowę tego PKB tworzą takie „polskie firmy" jak włoski Fiat, portugalska Biedronka, niemiecki mBank, ukraińska Huta Częstochowa, amerykański City Bank czy japoński Wedel czy francuski Michelin. Ten nasz kraj nad Wisłą jest bezwzględnie drenowany na gigantyczne, dziesiątki, a nawet setki miliardów złotych". Najpierw idiotyzm, potem fałsz, ale ciemny lud ma to kupić.