Wege nie zastąpi zdrowego rozsądku

Nie można wprowadzać na rynek produktów, które zaszkodzą konsumentowi. - mówi dr hab. Ewelina Hallmann, technolog żywności i żywienia z SGGW.

Publikacja: 27.08.2019 21:00

Wege nie zastąpi zdrowego rozsądku

Foto: materiały prasowe

Polscy producenci coraz chętniej sprzedają produkty wege. Co kryje się pod tą nazwą?

Łatwo odróżnić surowce pochodzenia roślinnego, a więc owoce i warzywa, które są podstawą diety wegańskiej. Gorzej jest już ze złożonymi produktami, które pojawiają się na rynku. Tylko te z nich, które nie mają żadnego składnika odzwierzęcego, mogą być opisane przez producenta jako wege. Nie mogą zatem zawierać mięsa, ryb, ale też mleka czy miodu. Dla mnie sprawa jest oczywista, bo skoro decyduję się na taką dietę, to wybieram te produkty, które są z nią zgodne. Nie kieruję się specjalnie tym, co mówi producent, który często może wprowadzać nas w błąd, np. stosując miód w batonikach i oznaczając je jako wegańskie.

Czy producenci nie nadużywają zatem określenia „wege" dla swoich produktów?

Myślę, że obecnie to akurat taka moda. Tak samo było kilkanaście miesięcy temu, kiedy popularnością cieszyły się produkty bezglutenowe. Zdarzało się, że nawet płatki kukurydziane były reklamowane hasłem „bez glutenu". I jeżeli ktoś nie wiedział, gdzie znajduje się gluten, to rzeczywiście kupił ten produkt, bo taka była moda. Doszło do tego, że nawet karma dla psów była bez glutenu. Oczywiście dla osób chorych na celiakię to jest bardzo ważna kwestia, ale dla tych, którzy przeszli na dietę bezglutenową pod wpływem mody, to już inna sprawa.

Wege automatycznie oznacza zdrowy?

Nie można wprowadzać na rynek produktów, które zaszkodzą konsumentowi. Jednak kwestia chemii w żywności to już zupełnie inny temat. Mamy 800 zarejestrowanych dodatków do żywności, których producenci mogą używać w odpowiednich dawkach. Ale przypuśćmy, że zjemy chleb z trzema przeciwutleniaczami, z wędliną z azotanami czy innymi wzmacniaczami smaku i aromatu, a potem popijemy to napojem z benzoesanem sodu – wtedy ilość dodatków chemicznych w danym dniu może przekroczyć wartości dopuszczalne. To ryzyko dotyczy każdego rodzaju jedzenia – żywności konwencjonalnej, wegańskiej, wegetariańskiej, bezglutenowej, niskokalorycznej. Pozostaje nam zatem zdrowy rozsądek i czytanie etykiet.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem