Użalają się nad biednymi Grekami, którzy przez lata za pożyczone pieniądze żyli ponad stan. Którzy notorycznie nie płacą podatków. Którzy są skorumpowani i korumpują w stopniu niespotykanym poza Włochami w Unii Europejskiej. Gdzie dodatkowo niektórzy urzędnicy - jak podaje portal wynagrodzenia.pl - dostawali liczone w setkach euro dodatki za pracę przy komputerze, za doręczenie koperty do rąk własnych, za mycie rąk (420 EUR miesięcznie) oraz za niespóźnianie się do pracy (600 EUR miesięcznie). Symbolem dla cierpień biednych Greków było zarejestrowanie w Atenach 324 basenów do opodatkowania na ponad 16 tysięcy zlokalizowanych przez satelity, a wiadomo, że to nie wszystkie, bo część właściciele pozakrywali plandekami maskującymi w kolorze trawy.
Temu pięknemu krajowi - katastrofie świat umorzył już długi na ponad 100 mld euro, a teraz trwa licytacja, ile kasy Grecja jeszcze potrzebuje. Najpierw wyliczono na wejściu 53 mld euro w gotówce, ale to było w czwartek. W sobotę kwota podskoczyła do 80 miliardów. Ile jeszcze się długu umorzy lub przełoży płatności na święty nigdy - nie wiadomo. Jest tego długu na ponad 300 mld euro, więc 100 mld umorzenia to minimum. Do czego - dla jasności - dołoży się także Polska, bo wielomiliardowej pożyczki jaką obsypał Grecję MFW, Grecy w całości nie spłacą, co jest jasne jak słońce na Atenami. A my wszak jesteśmy rzetelnym członkiem Funduszu i wykładamy na niego kasę.
Mniej niż 1000 kilometrów na północny wschód od Aten jest kraj, w którym 45 milionów ludzi doświadczyło przez 20 lat podobnego złodziejstwa i korupcji. I który, gdy spróbował się zmienić, stać bardziej nowoczesnym i uczciwym wiążąc się z Europą, doświadczył od sąsiada aneksji, powiedzmy, Gdańska z Helem, zbrojnej rebelii wspieranej przez obce wojska na całym Pomorzu i Mazurach, zakręcenia gazociągów i wojny handlowej. Gdzie produkt krajowy na głowę mieszkańca jest 9 razy niższy niż w kryzysowej Grecji.
Pies z kulawą nogą nie zajmuje się Ukrainą, poza wyjątkowymi ekonomistami jak Anders Aslund, szwedzki ekspert od Europy Wschodniej i Środkowej, który uprawia swoje miesięcznice, mniej więcej z taką częstotliwością pisząc artykuły o konieczności wsparcia Ukrainy pod każdym względem - gospodarczym, politycznym i militarnym. W ostatnim komentarzu pisze wprost: „to cud, ze Ukraina mimo takich ataków, takiej agresji i prawie bez międzynarodowej pomocy, jeszcze się trzyma i próbuje reformować".
Świat użala się nad 25-procentowym spadkiem greckiego PKB sztucznie nadmuchanego na kredyt w I dekadzie stulecia. Ukraina w wyniki rosyjskiej agresji traci w dwa lata 16 procent PKB - jak wylicza Aslund - i świat wzrusza ramionami. Mimo 6 tysięcy zabitych, tysięcy rannych, 1,3 miliona uchodźców, świata nie stać nawet na pomoc humanitarną, ale już zapowiada taką pomoc dla 9 razy zamożniejszych Greków.