Reklama
Rozwiń

Inwestycje, inwestycje! Ale jakie?

Inwestycje to jedno z najmodniejszych haseł rozwijających się gospodarek.

Publikacja: 29.12.2015 13:00

Inwestycje, inwestycje! Ale jakie?

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Konik inwestycyjny w tych krajach dotyczy nie tylko inwestycji firmowanych przez rząd i sektor prywatny, ale także samorządów.

Ponieważ okres świąteczno-noworoczny sprzyja planom i marzeniom pozwolę sobie na rojenia własne. Otóż marzy mi się taki prezydent dużego miasta, który zamiast wznosić wielkie, spektakularne i drogie budowle, np. superdrogi superdworzec, zaproponowałby mieszkańcom plan wywodzący się z prozy życia codziennego. Zamiast budować pomniki swojej kadencji, które kiedyś jako emeryt będzie mógł pokazywać wnukom z dumą skupiłby się na trzech sprawach.

Taki szef miasta postawiłby na remont komunalnych kamienic. I to nie pojedynczych, które po odnowieniu świetnie uwypuklają liszaje na budynkach okolicznych, ale całych kwartałów. Powstawałyby w ten sposób mieszkania socjalne, zastępcze, lokale do których bez strachu mogliby się przenieść ci, którzy mają stumetrowe mieszkania, a nie stać ich nawet na czynsz, nie mówiąc już o odpowiednim ich utrzymaniu.

Drugi pomysł mojego wymarzonego prezydenta to spowodowanie, by transport miejski jeździł zgodnie z rozsądnie opracowanym - wspólnie z mieszkańcami - rozkładem. Tramwajów i autobusów nie byłoby dwa razy więcej, bo na to żadnego polskiego miasta nie stać, ale byłyby punktualne, czyste i bardzo rzadko jeździły stadami.

I trzecia sprawa – już ostatnia. Taki ojciec miasta – lub matka – spowodowałby żeby na pogotowiu nie czekało się na ratunek dłużej niż pół godziny, co oznacza konieczność zatrudnienia sporej liczby lekarzy i pielęgniarek.

I to już. Powie ktoś – minimalizm. Na pewno? Ja bym na takiego prezydenta zagłosował.

Konik inwestycyjny w tych krajach dotyczy nie tylko inwestycji firmowanych przez rząd i sektor prywatny, ale także samorządów.

Ponieważ okres świąteczno-noworoczny sprzyja planom i marzeniom pozwolę sobie na rojenia własne. Otóż marzy mi się taki prezydent dużego miasta, który zamiast wznosić wielkie, spektakularne i drogie budowle, np. superdrogi superdworzec, zaproponowałby mieszkańcom plan wywodzący się z prozy życia codziennego. Zamiast budować pomniki swojej kadencji, które kiedyś jako emeryt będzie mógł pokazywać wnukom z dumą skupiłby się na trzech sprawach.

Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Wielki zakład Europy o Indie
Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska a Chiny: pomiędzy współpracą, konkurencją i rywalizacją
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: hutnictwo stali jest wyjątkiem od piastowskiej doktryny premiera Tuska
Opinie Ekonomiczne
Joanna Pandera: „Jezioro damy tu”, czyli energetyka w rekonstrukcji
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Big tech ma narodowość i twarz Donalda Trumpa