Na pytanie: „Czy jesteś za prywatyzacją służby zdrowia?”, żaden z pacjentów czekających wczoraj na rentgen w stołecznym Szpitalu Bielańskim nie odpowiedział twierdząco. – Prywatyzacja to głupota, skoro badania są tu na tak wysokim poziomie – skomentował jeden z nich. Był zdumiony, gdy się dowiedział, że właśnie wyszedł z prywatnego gabinetu, który od szpitala wynajęła spółka Enel Med.
Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat publiczne placówki w stolicy podpisały osiem umów najmu lub dzierżawy.
– Dyrektorzy myślą racjonalnie. Placówki mają zbyt mało pieniędzy z kontraktów z NFZ, więc nie są w stanie kupić np. specjalistycznego sprzętu diagnostycznego – komentuje Konstanty Radziwiłł z Naczelnej Izby Lekarskiej.
W Chorzowie już pięć lat temu sprywatyzowano oddział urologiczny miejskiego szpitala. Prywatna urologia sąsiaduje z publicznym szpitalem. Obie placówki podsyłają sobie pacjentów.
W Ząbkowicach Śląskich powiat przekazał cztery oddziały firmie EuroMediCare z Wrocławia. – Wykonaliśmy skok na głęboką wodę, ale basen nie był pusty – przekonuje Józef Halarewicz z rady powiatu. Firma odnowiła budynek innego, nieczynnego, szpitala i przeniosła tam działalność, utworzyła nowe oddziały, m.in. ratunkowy (pierwszy w kraju przy prywatnym szpitalu) i neurologiczny.