Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że o ile w 2007 r. zakłady opieki zdrowotnej żądały od funduszu zwrotu 115 mln zł za świadczenia nieprzewidziane czy wykonane ponad limit określony w kontrakcie, o tyle w 2010 r. były to już 162 mln zł. Sądy tymczasem rozstrzygały, że oddziały NFZ musiały zwracać około 20 proc. tych roszczeń. Szpital musi udowodnić, że sfinansował pomoc w stanach nagłych i niespodziewanych, np. zawał serca czy udar mózgu, a fundusz nie zapłacił za to.
Rośnie liczba procesów
– Lecznice będą coraz częściej występowały do sądów o zwrot nadwykonań. Usługi medyczne, które sfinansują ponad limit, a NFZ nie zapłaci za nie, pogłębiają tylko długi ZOZ – wyjaśnia Mieczysława Pasowicz, prezydent Polskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Szpitali. Zaznacza, że każdy dyrektor musi dbać o dyscyplinę finansową szpitala.
Proces z NFZ wygrał niedawno Wysokospecjalistyczny Szpital Miejski w Bydgoszczy. Kujawsko-pomorski oddział NFZ musi zwrócić lecznicy 661 tys. zł za świadczenia z zakresu kardiologii inwazyjnej, które lekarze wykonali ponad limit. Wyrok jest jeszcze nieprawomocny. Zapadł zaocznie. Fundusz się odwołuje, ale dyrektor szpitala ma zapewnione pieniądze, bo komornik zamroził zasądzoną kwotę na koncie NFZ.
Proces z NFZ wygrał na początku 2011 r. w pierwszej instancji także Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rzeszowie. Sąd orzekł, że fundusz musi zwrócić lecznicy 12 mln zł za leczenie chorych na raka ponad limit w latach 2008 i 2009. W ślad za zwycięskimi ZOZ zamierzają dochodzić kwot za nadwykonania m.in. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku czy szpital w Brzesku.
Nieprzestrzeganie umów
Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy centrali NFZ, uważa jednak, że dyrektorzy szpitali, żądając od funduszu zwrotu pieniędzy za nadwykonania, nie przestrzegają wcześniej zawartych umów.