- Zakup mieszkania obciążonego hipoteką odstrasza część potencjalnych kupujących. Tymczasem nie ma się czego bać - zapewnia Marcin Krasoń, analityk Home Brokera.
Analityk podpowiada, że pierwszym krokiem jest dokładne sprawdzenie księgi wieczystej. - Najwięcej uwagi powinniśmy poświęcić czwartemu działowi, gdzie są informacje o obciążeniach z tytułu hipoteki - tłumaczy Marcin Krasoń. - Warto pamiętać, że hipoteka obciąża nieruchomość, a nie jej właściciela, zatem kupując mieszkanie zadłużone z tytułu hipoteki musimy być świadomi że wierzyciel (na przykład bank, w którym zaciągnięto kredyt mieszkaniowy) może dochodzić swoich praw także od nas jako nowego właściciela mieszkania - przypomina.
Trzeba więc zadbać o to, by wpis po sprzedaży został wykreślony z księgi. - Zwykle hipoteka obejmuje kredyt na zakup danej nieruchomości, ale bywają i zabezpieczenia innych zobowiązań, jak np. pożyczka hipoteczna - mówi Marcin Krasoń. - Wbrew pozorom zakup mieszkania obciążonego hipoteką nie jest nadmiernie skomplikowany. Kupujący przelewa po prostu na rachunek banku wierzyciela kwotę odpowiadającą poziomowi zadłużenia, a resztę należności otrzymuje sprzedający. Najłatwiej to zrobić, gdy nieruchomość kupowana jest za gotówkę, ale posiłkowanie się kredytem wcale nie przekreśla szans na powodzenie tej operacji - zapewnia analityk.
Dodaje, że trzeba po prostu spłacić stary kredyt, pamiętając o możliwej prowizji za wcześniejszą spłatę, np. w wysokości 1 proc. - Nowy bank może zostać wpisany do hipoteki dopiero po wykreśleniu starego, a ten z kolei zgodzi się na wykreślenie po otrzymaniu pieniędzy. Należy więc w akcie notarialnym dokładnie opisać. jak transakcja zostanie zrealizowana, by interesy obu banków były zabezpieczone - tłumaczy Marcin Krasoń.
I podaje przykład. Kowalski kupuje mieszkanie warte 300 tys. zł obciążone hipoteką z tytułu kredytu mieszkaniowego, którego saldo zadłużenia wynosi 200 tys. zł. - Kowalski zaciąga więc kredyt (w wysokości 250 tys. zł, bo 50 tys. zł ma w gotówce), z którego 200 tys. trafia na rachunek służący do spłaty kredytu hipotecznego dotychczasowego właściciela nieruchomości, a nadwyżka (wraz z 50 tys. wkładu własnego) bezpośrednio na jego konto - tłumaczy analityk.