O „luce kadrowej” w branży budowlanej mówi Krzysztof Koziar, szef działu doradztwa budowlanego w firmie doradczej CBRE.
Od wybuchu wojny naszą granicę przekroczyło ponad 3,4 mln uchodźców. – Ponad 1,3 mln przekroczyło ją w drugą stronę, z czego 150 tys. wyjechało w pierwszych dniach i tygodniach rosyjskiej agresji – przypomina Krzysztof Koziar. – Byli to mężczyźni, którzy porzucili pracę m.in. na polskich budowach i w firmach transportowych, żeby walczyć za ojczyznę.
CBRE podaje, powołując się na analizę nadanych numerów PESEL, że mężczyźni w wieku produkcyjnym to zaledwie 4,5 proc. uchodźców. – Z ponad miliona osób, które zdobyły PESEL, to niecałe 50 tys. Nie wszyscy wejdą na rynek pracy, nie wszyscy będą szukać pracy w budownictwie – podkreśla Krzysztof Koziar. – A nawet gdyby się tak stało, to luka w sektorze i tak jest dużo większa. Dla budownictwa oznacza to ogromne problemy.
Zastrzega jednocześnie, że w przypadku budownictwa komercyjnego rozpoczęte inwestycje nie są zagrożone. – Firmy narzekają na rosnące ceny materiałów i brak ludzi do pracy, ale wiedzą, że są w stanie doprowadzić inwestycje do końca – podkreśla. – W takich przypadkach materiały zostały zamówione odpowiednio wcześnie. Mniejsza liczba pracowników spowoduje, że prace będą postępowały wolniej, ale się zakończą. Zwłaszcza że w przypadku większości firm pracownicy z Ukrainy stanowili kilkanaście procent załogi.
Zdaniem eksperta braki kadrowe i problemy z materiałami budowlanymi wśród podmiotów z branży zmniejszą skłonność do podejmowania ryzyka. – Wcześniej na rynku dominowała formuła „design and build”, gdzie z góry określało się wartość robót budowlanych. Teraz firmy obawiają się tego modelu i wolą się zabezpieczyć na wypadek znaczącego wzrostu cen materiałów budowlanych. Nie zawsze jest to możliwe, co powoduje, że w przetargach, w których pytania trafiają do kilkunastu firm, oferty składają ostatecznie dwa lub trzy podmioty – zauważa Koziar. – Trzeba jednak pamiętać, że firmy, które żyją z robót budowlanych, nie mogą nagle zaprzestać działalności. Niemniej niepewność co do cen materiałów i dostępności pracowników powoduje, że zainteresowanie poszczególnymi projektami budowlanymi czy przetargami jest dużo mniejsze niż wcześniej.