- Najpierw obywatelski zryw w kierunku Unii, potem otwarty konflikt zbrojny, a wszystko to połączone z toczącą kraj korupcją. To niektóre powody, dla których mało kto przez ostatnie lata wspominał o ukraińskim rynku nieruchomości - komentuje Bartosz Turek, analityk Lion's Banku. - Niebawem może się to zmienić. Ostatnie dane o powolnym rozwoju gospodarczym i zwalniającej inflacji dają w końcu nadzieję, że zarówno ukraińska gospodarka, jak i tamtejszy rynek nieruchomości w końcu zaczną „ubijać dno" - dodaje, powołując się na analizy portalu Global Property Guide.
- Wydaje się to o tyle uzasadnione, że najnowsze dane sugerują, że za mkw. przeciętnej używanej nieruchomości w Kijowie trzeba płacić 1170 dolarów. Jest to poziom cen porównywalny z notowanym w Rzeszowie (wg danych NBP) - podaje Turek. Przypomina, że jeszcze w 2008 roku za metr mieszkania w Kijowie trzeba było płacić nawet ponad 3,6 tys. dolarów. - To oznacza, że w wyniku gwałtownej przeceny trwającej prawie osiem lat ceny nieruchomości na Ukrainie spadły o 67,8 proc. Co bardzo ważne - choć na Ukrainie prawnym środkiem płatniczym jest hrywna, to transakcje na rynku nieruchomości zawierane są w dolarach - przypomina.
I dodaje, że po dokonaniu odpowiednich przeliczeń okaże się, że z punktu widzenia Polaka cena metra kijowskiego mieszkania spadła z prawie 8,6 tys. zł za mkw. we wrześniu 2008 roku do 4,6 tys. zł obecnie. - Jako ciekawostkę warto także dodać, że z punktu widzenia Ukraińców inwestycja w mieszkania wcale nie była idealnym sposobem na zachowanie wartości posiadanego majątku w burzliwych czasach - mówi Bartosz Turek. - Podczas gdy za metr kijowskiego mieszkania w 2008 roku musieli zapłacić ponad 17 tys. hrywien, a dziś jest to o prawie 12 tys. hrywien więcej, to i tak realnie – po uwzględnieniu inflacji - doszło do straty (35 proc.). Gdyby w tym samym czasie pieniądze trzymać w przysłowiowej skarpecie, straciłyby 62 proc. wartości. W badanym okresie szalała bowiem inflacja, przez co za 100 hrywien w 2008 roku można było tyle, co 260 hrywien dziś - przypomina.
Analityk Lion's Banku podkreśla, że analiza kijowskiego rynku nie jest jednak bezkrytycznie optymistyczna. - Zrzeszenie tamtejszych pośredników spodziewa się dalszych kosmetycznych przecen w bieżącym roku, ale dostrzega światełko w tunelu - mówi Bartosz Turek.
Do kupienia jest apartament z pięcioma sypialniami utrzymany w stylu rokoko. - Złocenia, rzeźby, meble oraz inne bogato zdobione materiały wykończeniowe nawiązują do XVIII-wiecznych rezydencji - opowiada Bartosz Turek. - Nieruchomość ma łącznie 400 mkw. i jest położona w prestiżowej części Kijowa. Do apartamentu przynależą także dwa miejsca postojowe, jest konsjerż, który ma pomóc lokatorom w rozwiązywaniu mniej lub bardziej niecodziennych problemów - dodaje. Cena: 6,5 mln dol. Lokalizacja: Kijów, Ukraina. Źródło: Kiev International Realty