Do końca tego roku miasta mogą występować o dotacje z Funduszu Reprywatyzacji. Po raz pierwszy o wsparcie mogą ubiegać się wszystkie samorządy, a nie jak do tej pory tylko stolica. Do rozdania jest 200 mln zł. Na razie zainteresowania nie ma. Zgłosił się tylko ratusz warszawski, ale on akurat na pieniądze liczyć nie może. Ministerstwo Skarbu Państwa już odmówiło. Twierdzi, że Warszawa źle wykorzystuje przyznane pieniądze.
Miliardy na reprywatyzację
Fundusz Reprywatyzacji to państwowy fundusz celowy, którym dysponuje MSP. Z jego środków zaspokajane są roszczenia byłych właścicieli, których majątek przejął Skarb Państwa. Chodzi o wypłatę odszkodowań przyznanych przez sądy lub urzędy. Na ten cel wypłacono do tej pory 2,2 mld zł. Od 2014 r. Fundusz udzielał też dotacji celowej Warszawie jako jedynemu samorządowi w Polsce.
Ale to już przeszłość. W sierpniu weszła w życie nowela ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, która dała MSP prawo przyznawania dotacji także innym samorządom. Teraz resort pracuje nad projektem rozporządzenia w sprawie sposobu prowadzenia gospodarki finansowej Funduszu Reprywatyzacyjnego, który określa zasady ubiegania się o pieniądze. Zgodnie z projektem samorządy starające się o dotację muszą dobrze uzasadnić, dlaczego jest im potrzebna. Kto przekona ministra Skarbu, dostanie wsparcie. Wnioski będzie można składać do końca pierwszego kwartału każdego roku, a w tym roku wyjątkowo do 31 grudnia. Łączna wysokość dotacji udzielonych w danym roku budżetowym nie przekroczy 200 mln zł.
MSP przyznaję, że na razie wpłynął tylko wniosek Warszawy opiewający na 200 mln zł, ale już wiadomo, że pieniędzy nie otrzyma. Do końca roku zostało jeszcze sporo czasu i teoretycznie o 200 mln zł powinny bić się inne miasta mające problemy z reprywatyzacją, np. Kraków, Poznań czy Łódź. Może się jednak okazać, że chętnych nie będzie.
Małe zainteresowanie
– Jako miasto praktycznie takich roszczeń nie mamy i nie wypłacamy odszkodowań – mówi Marcin Masłowski z Urzędu Miasta w Łodzi. – Spadkobiercy występują do sądu o zwrot nieruchomości i albo ją odzyskują, albo – co częstsze – przegrywają z miastem. Jeśli sprawa wydaje się podejrzana, składamy doniesienie do prokuratury. Zrobiliśmy to w 41 wypadkach – tłumaczy.