Przykład spółki rewitalizującej Hotel Europejski w Warszawie pokazuje, jak w firmie zarządzającej nieruchomościami bardzo ważny jest dobry nadzór. Jeden mały błąd stażysty może bowiem sporo kosztować. Nie wszystkie zaniedbania udaje się „odkręcić" w sądzie.
Spółka dostała podwyżkę rocznej opłaty z tytułu użytkowania wieczystego nieruchomości. Z reguły tego typu pisma miasto wysyła pod koniec roku i tak też było w tym wypadku. W grudniu listonosz przyniósł je do siedziby spółki. Pismo odebrał stażysta, wrzucił do szuflady biurka, gdzie przeleżało trzy tygodnie. Był bowiem okres przedświąteczny, a członkowie zarządu wyjechali za granicę, gdzie na stałe mieszkali.
Gdy po Nowym Roku jeden z nich wrócił do Polski, w szufladzie razem z inną korespondencją znalazł pismo z aktualizacją rocznej opłaty. Szybko w imieniu spółki wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie. Chciał przywrócenia terminu odwołania (który zdążył minąć, kiedy pismo leżakowało w szufladzie) oraz zakwestionować zasadność podwyżki. SKO odmówiło jednak przywrócenia terminu. Wyjaśniło, że art. 58 kodeksu postępowania administracyjnego przewiduje trzy przesłanki przywrócenia, które trzeba spełnić łącznie. Po pierwsze, prośbę o przywrócenie terminu należy wnieść w ciągu siedmiu dni od dnia ustania przyczyny uchybienia terminu. Po drugie, jednocześnie z jej wniesieniem należy dopełnić czynności, dla której określony był termin (czyli wnieść odwołanie od aktualizacji).
Po trzecie, zainteresowany musi uprawdopodobnić, że uchybienie nastąpiło bez jego winy. W tym wypadku spółka spełniła dwie pierwsze przesłanki, ostatniej, trzeciej, nie udowodniła w wystarczający sposób. Zdaniem SKO o takiej sytuacji może być mowa, gdy dopełnienie obowiązku stało się niemożliwe z powodu przeszkód nie do przezwyciężenia. Chodzi o przerwę w komunikacji, nagłą chorobę, która nie pozwoliła na wyręczenie się inną osobą, pożar czy powódź. Natomiast do okoliczności faktycznych uzasadniających przywrócenie terminu można zaliczyć m.in. nieprawidłowe doręczenie pisma. Żaden z tych przypadków nie miał jednak miejsca.