Taka decyzja dawałaby szansę oceny m.in lokalizacji, wpływu na środowisko i jakości architektury.
Gdy budujemy, jesteśmy gotowi zmieniać środowisko. Ale gdy już mieszkamy, to jest to dla nas wartość do ochrony. Bo to nie tylko widoki natury i bliski park, ale również poczucie stabilności naszego otoczenia i kultury krajobrazu. Zmiany są jednak nieuniknione, chcemy polepszyć swoje warunki mieszkaniowe, a technologie miejskie wymagają nowych inwestycji.
Chcemy jednak, żeby to było w zgodzie z krajobrazem. Stąd ochrona środowiska, która jest wartością nie tylko konstytucyjną, ale również ekonomiczną. Badania CBOS pokazują, że cenimy wartość krajobrazu, jesteśmy z niego dumni w naszej miejscowości. Bo jej położenie ważne jest dla 51,5 proc., a parki i zieleń – dla 33,2 proc., zabytkowa zabudowa – 20,3 proc., czystość – 20,1 proc., a nowe budynki, bardzo mało, bo tylko dla 3,7 proc. (można było wybrać było dwie odpowiedzi). Ale gdy oceniamy nasze mieszkanie to najważniejsze są koszty 68,5 proc., wygoda użytkowania 68,1 proc., trwałość 34,2 proc., a wpływ budynku na środowisko to tylko 17 proc., (przy możliwych do wyboru trzech wartościach).
Czyli chcemy być dumni, ale wybieramy to co bliżej naszej kieszeni. W jaki więc sposób chronić nasze marzenia i dumę z miejscowości, gdzie żyjemy? To wspólne wyzwanie dla krajów Unii Europejskiej, stąd dyrektywy środowiskowe. Inwestorzy narzekają, ale są one dla nas, mieszkańców, gwarancją rzetelności postępowania w procesie inwestycyjnym, aby wartość naszego środowiska nie uległa degradacji. Nie dlatego, że jesteśmy szczególnymi miłośnikami ekologii, ale dlatego że ma to wymiar ekonomiczny w wartości naszych nieruchomości. Kto ma za to odpowiadać? Według danych regionalne dyrekcje ochrony środowiska wydają w ciągu roku około 19 tys. postanowień i decyzji wobec przedsięwzięć, to około 10 proc. pozwoleń na budowę.
Ale proces zaczyna się na etapie lokalizacji inwestycji, a więc w gminie, później jest kontynuowany w powiecie przy projekcie budowlanym. Może warto by było, aby to gmina, która odpowiada za ład przestrzenny, a więc i środowisko, mogła rozstrzygać w pełni o tym, co stanowi o możliwości realizacji inwestycji. Taka decyzja oparta na koncepcji urbanistyczno-architektonicznej obiektu, dawałaby szansę oceny inwestycji, a więc możliwości jej lokalizacji, wpływu na środowisko, ale również jakości jej architektury. Projekt do wniosku zaś byłby tańszy o jedną trzecią od dokumentacji projektu budowlanego.