Osoba, która uzyskała zezwolenie na wyłączenie z produkcji rolnej (jest ono niezbędne, by uzyskać pozwolenie na budowę na dawnych terenach rolnych), wnosi tzw. należność, a następnie przez dziesięć lub 20 lat opłaty roczne (w zależności od tego, czy wyłączenie z produkcji rolnej było trwałe czy nie).
Do końca ub.r. sposób naliczania należności był zależny od cen żyta. Teraz to się zmieniło. Są to stawki wynikające z tabelki zawartej w art. 12 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Są one, tak jak te wcześniejsze, wysokie i wynoszą np. za 1 ha gruntu ornego I klasy 437 175 zł, V – 116 580 zł, VI – 87 435 zł, a roczne opłaty to 10 proc. uiszczanej należności. Opłaty są pobierane m.in. za dawne grunty orne, sady, łąki, pastwiska.
Wpływają one na Fundusz Ochrony Gruntów. Dzięki tym zmianom łatwiej można ustalić, ile inwestor musi zapłacić za wydanie decyzji wyłączającej grunt z produkcji rolnej. Czy zmiana zasad wyjdzie na dobre inwestorom? Nie wiadomo. Zależy to od tego, jak w przyszłości będą się kształtować ceny żyta.
Nowela z 25 czerwca 2009 r. jest kolejną zmianą [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=173740]ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych[/link]. 1 stycznia 2009 r. weszła w życie inna, która wyjęła spod ochrony tej ustawy grunty rolne wszystkich klas położone w granicach administracyjnych miast oraz klasy V – VI na obszarach wiejskich.
Nie oznacza to, że ziemia automatycznie została pozbawiona statusu rolnego. Po prostu dużo prościej można ją pozyskać pod inwestycję i budowę. To, czy można odrolnić, czy nie, zależy od tego, czy jest dla danego terenu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, czy też go nie ma.