– Rok 2013 będzie czasem cenowego minimum na rynku nowych mieszkań – uważa Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Destrukcyjnie, wbrew interesom gospodarki, zadziałał rząd. Wysłał mylący sygnał, że nowy program dopłat do kredytów „Mieszkanie dla młodych" zadziała od połowy 2013 r. Teraz dowiadujemy się, że prawdopodobny jest początek 2014 r., ale i to nie jest pewne. Kto czekał z zakupem, może w ogóle nie skorzystać z dopłat. Ceny w 2014 r. mogą być wyższe, a limity z 2013 r. uniemożliwią znalezienie mieszkań mieszczących się w programie MdM – podkreśla Bielecki.
Podaż rośnie, popyt nie
Jednak zdaniem wiceministra transportu i budownictwa Piotra Stycznia deweloperzy nie powinni bić na alarm, że bez dopłat z budżetu spadnie im sprzedaż, bo wiedzieli z wyprzedzeniem, że „Rodzina na swoim" kończy się w 2012 r. Wiceminister uspokaja, że ustawa o MdM zostanie opublikowana w Dzienniku Ustaw 1 lipca br., a od początku 2014 r. program powinien już działać. Deweloperów to jednak nie zadowala, bo nie wszyscy mogą przetrwać ten rok.
W sześciu miastach (Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Łódź, Trójmiasto) do kupienia nadal jest ponad 50 tys. nowych mieszkań. To bardzo dużo, choć sprzedaż w ostatnich miesiącach roku była dobra. Liczba lokali w ofercie deweloperów nie spadła jednak wyraźnie, bo wprowadzali na rynek kolejne osiedla. A popyt słabł. Dla porównania, gdy jesienią 2007 r. analitycy policzyli, że w dużych miastach deweloperzy mają do sprzedania 20 tys. lokali, mówiło się o dużej podaży. Jesienią 2009 r. mieszkań do wzięcia było już ponad 30 tys. Ten rekord został pobity rok później, gdy było 36 tys. lokali. Dziś jest ich więcej o blisko 20 tys. To dobrze nie wróży firmom.
– Pamiętajmy, że likwidacja „Rodziny na swoim" przyczyniła się do szybszego zakupu mieszkań przez wiele osób jeszcze w 2012 r., a zapowiedzi wprowadzenia programu MdM zachęcają do wstrzymania się z zakupem do początku 2014 r. W konsekwencji można się spodziewać spadku popytu – prognozuje Paweł Sztejter, partner w firmie Reas.
Jego zdaniem najbliższe miesiące przyniosą przyrost liczby gotowych niesprzedanych mieszkań. – W tej sytuacji słabsi kapitałowo deweloperzy będą zmuszeni do przecen i wycofywania się z rynku, a duże i silne firmy będą stopniowo zwiększały udziały, wprowadzając do sprzedaży nowe inwestycje – uważa Paweł Sztejter.