Inwestycje budowlane bez wymaganych zezwoleń mogą bardzo słono kosztować. Przyłapani na tym mają dwa wyjścia: rozebrać samowolę albo zapłacić za jej legalizację.
Z danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego wynika, że w I półroczu 2018 r. zalegalizowano 116 samowoli. Rozbiórek w tym okresie było dużo więcej, bo aż 504 z tytułu budowy obiektów, dla których wymagane jest pozwolenie na budowę lub zgłoszenie projektu, oraz 153 przypadki, dla których wymagane jest zgłoszenie.
Przyczyną tej dysproporcji może być wysokość opłaty legalizacyjnej. Jest wyliczana według sztywnych reguł i nie ma znaczenia ani zakres naruszenia, ani winy. Na szczęście obecnie można ją już rozłożyć na raty, odroczyć, a nawet umorzyć w całości czy części.
Warto przypomnieć, że stosowanie tzw. ulg uznaniowych do opłat legalizacyjnych nie było możliwe do 28 czerwca 2015 r. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) nie pozostawiał złudzeń: opłata legalizacyjna nie może być rozłożona na raty, odroczona czy umorzona, bo nie przewidują tego przepisy.
Problem dostrzegł ustawodawca i nowelizacją ustawy – Prawo budowlane z 20 lutego 2015 r. przesądził o możliwości stosowania do opłat legalizacyjnych ulg przewidzianych w ordynacji podatkowej.