Ten rok w niczym nie przypomina ubiegłorocznego szaleństwa, gdy ceny robót budowlanych wzrosły nawet o 200 proc., a prac remontowych o 50 – 70 proc. w porównaniu z 2006 rokiem.
– Można powiedzieć, że ceny zatrzymały się na poziomie z września ubiegłego roku – mówi Wojciech Jachowicz-Wróblewski, właściciel PHU Tormex.
Według niego w branży budowlanej nie czuje się wakacji. – Na rynku jest dużo przetargów publicznych.
Mamy także wielu klientów indywidualnych. Nadal można więc uważać, że jest to rynek usługodawcy – ocenia.
Wciąż jednak brakuje fachowców. Termin oczekiwania na glazurnika czy hydraulika to przynajmniej dwa – trzy miesiące. Ale z podejmowaniem decyzji nie ma się co spieszyć. Przede wszystkim trzeba najpierw sprawdzić cennik, okazuje się bowiem, że wielu usługodawców zawyża ceny.