Chociaż nie są dotknięte bezpośrednio kryzysem w USA, mają ogromne problemy z pożyczaniem franków na europejskim rynku międzybankowym. Jeśli już nawet je pożyczą, to ostateczna cena jest znacznie wyższa niż ta, którą pobierają od klientów, stosując się do dotychczasowej oferty. Do tego doszły osłabienie złotego i wyższe stawki rynkowe LIBOR.
Banki maksymalnie ograniczają więc akcję kredytową dla kredytów mieszkaniowych we frankach. W tym momencie nie idą na ilość, ale jakość – czyli wybierają klientów o wyższej zdolności kredytowej, którzy mają wkład własny. Wszystko ze względu na znacząco wyższy koszt pieniądza – wyższy od tego podawanego oficjalnie. Minie prawdopodobnie wiele tygodni lub miesięcy, zanim sytuacja na rynku międzybankowym się unormuje i uspokoi. Dopiero potem banki zaczną dostosowywać się do nowej sytuacji. Obecnie podejmują bardzo radykalne decyzje wobec kredytobiorców, bo nie mają czasu na głębszą analizę poszczególnych przypadków.