Kontrolowana przez [b]Ryszarda Krauzego[/b] grupa miała w 2010 r. ugruntować pozycję w czołówce polskiego rynku mieszkaniowego. Władze Polnordu zapowiadały sprzedaż nawet 800 mieszkań brutto (nie licząc rezygnacji) w całym roku wobec 569 w 2009 r.
Mimo nieco słabszego niż oczekiwano pierwszego półrocza – sprzedaż 336 mieszkań brutto i 64 rezygnacje – władze [link=http://www.parkiet.com]Polnordu[/link] nie tracą rezonu. [b]Wojciech Ciurzyński[/b], prezes spółki, podtrzymuje prognozy sprzedaży na cały rok. – Kluczowe dla nas było przekroczenie poziomu sprzedaży 50 mieszkań miesięcznie. Poniżej tej granicy działaliśmy na granicy rentowności. Sprzedaż mieszkań w lipcu wyglądała zachęcająco, oczekuję, że druga połowa roku będzie zdecydowanie lepsza niż pierwsza. Mamy nadzieję, że w drugiej połowie roku zbliżymy się do sprzedaży 100 mieszkań brutto miesięcznie – analizuje Ciurzyński.
[srodtytul] Za wcześnie na wzrost cen[/srodtytul]
Prezes ocenia, że strategia Polnordu, zakładająca skupienie się na budowie mieszkań z segmentu popularnego, była słuszna. – Na rynku najlepiej sprzedają się mieszkania małe i tanie. Mieszkania ze średniej i wyższej półki wciąż sprzedają się nie najlepiej, choć bywają od tego odstępstwa, czego przykładem jest sukces sopockiego projektu Polnordu.
Myślę, że znaczący wzrost popytu na mieszkania o podwyższonym standardzie pojawi się w połowie 2011 r. – przewiduje. Ciurzyński nie oczekuje, by w najbliższych miesiącach ceny mieszkań poszły w górę, zwiększając zarobki deweloperów. – Klienci przyzwyczaili się do obecnego poziomu cen, nie wiadomo również, jak na popyt wpłyną wymuszone przez KNF zmiany w polityce kredytowej banków. Jeżeli sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać, a banki poluzują politykę kredytową, ciężar rynku przesunie się w kierunku mieszkań ze średniej półki, a to pociągnie za sobą wzrost cen – uważa Ciurzyński.