• Przez ostatni miesiąc zadłużenie wyrażone w złotych, a wynikłe z kredytów we frankach lub w euro, wzrosło o 7 – 10 tys. zł dla kredytów z 2006 r., na 30 lat i 300 tys. zł.

– Do połowy 2008 roku kredyty we frankach czy euro były złotymi interesami. W sierpniu tegoż roku w złotówkach dług kredytobiorców pożyczających euro wynosił 253 tys. zł, a tych zadłużonych we frankach – 235,5 tys. zł. To oznaczało, że po 32 miesiącach spłaty (spośród 360 wszystkich) zadłużenie było niższe już o 21,5 proc.! Niestety, już pół roku później długi zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie – przypomina Mikołaj Fidziński, analityk Comperii.pl.

• W lutym 2009 r. osoby z kredytami w euro były już winne bankowi 364 tys. zł, a klienci z kredytem w walucie Szwajcarii – 374 tys. zł. Do końca 2009 roku zadłużenie w obu walutach spadło do ok. 320 tys. zł.– W ub.r. dług wspomnianego kredytu w euro spadł poniżej 300 tys. zł, a w  2011 r. oscyluje w granicach 290 tys. zł. Kredyt frankowy znowu jest większy przez wzrost kursu waluty. Dziś wynosi ok. 350 tys. zł, gdy w 2006 r. było to 300 tys. zł. Ale i tak nie są to najgorsze dane, bo zadłużenie wynikłe z analogicznego kredytu frankowego, ale zaciągniętego rok później, czyli na początku  2007 r., to dziś 373 tys. zł, a otrzymanego jeszcze rok później, czyli w styczniu 2008 – aż 415 tys. zł – wylicza Fidziński.