- Na remont mieszkania możemy zaciągnąć zarówno zwykły kredyt gotówkowy, jaki i znacznie niżej oprocentowany kredyt hipoteczny. Jednak w przypadku niewielkich kwot i krótkiego okresu spłaty, ten ostatni może być nieco tańszy, ale uzyskanie go wymaga więcej czasu i formalności - zwraca uwagę Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander.
W jakiej sytuacji remont lepiej sfinansować pożyczką gotówkową, a w jakiej kredytem hipotecznym? Wiele zależy od tego, jak długo mamy zamiar spłacać dług, ile pieniędzy potrzebujemy i na co konkretnie chcemy je przeznaczyć.
Duże znacznie ma również to, o ile niższe jest oprocentowanie kredytu hipotecznego w porównaniu z kredytem gotówkowym. - Załóżmy, że możemy zaciągnąć kredyt gotówkowy z oprocentowaniem 15 proc. i prowizją 3 proc. Możemy też wybrać kredyt hipoteczny z oprocentowaniem 6,5 proc. i prowizją 1 proc. Kredyt hipoteczny ma więc dużo niższe oprocentowanie i dodatkowo mniejszą prowizję - wylicza Jarosław Sadowski. - Jeśli jednak założymy, że potrzebujemy 10 tys. zł, które chcemy spłacić w ciągu roku, to lepszym rozwiązaniem okaże się kredyt gotówkowy. Co prawda koszt kredytu hipotecznego (suma odsetek i prowizji) będzie niższy o ok. 700 zł, ale aby go uzyskać będziemy musieli ponieść wiele dodatkowych kosztów, które mogą przewyższyć wspomnianą kwotę oszczędności.
Przed wszystkim trzeba bowiem ustanowić zabezpieczenie. Nieruchomość musi więc mieć księgę wieczystą. Jeśli jej nie ma, to trzeba ją założyć. Trzeba też zapłacić za dokonanie w niej wpisu. Wiele banków obciąży nas też prowizją za wycenę nieruchomości. Dodatkowo mieszkanie czy dom stanowiące zabezpieczenie muszą zostać ubezpieczone od ognia i wody. W tym przypadku ostatecznie to kredyt hipoteczny okaże się więc droższy.
- Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, jeśli potrzebujemy 50 tys. zł które chcemy spłacić w ciągu 8 lat. Wtedy koszt kredytu hipotecznego jest aż o 23 800 zł niższy niż pożyczki gotówkowej. W tym przypadku nawet po uwzględnieniu dodatkowych kosztów skorzystanie z kredytu hipotecznego jest bardziej opłacalne - tłumaczy Jarosław Sadowski.