Gdzie są agenci z krwi i kości

Prawdziwych pośredników nieruchomości można dziś szukać ze świecą. Za 3,6–4 proc. prowizji nowoczesny broker nie zrobi nic więcej niż otwarcie lokalu, który chce sprzedać.

Publikacja: 08.12.2014 09:40

Grażyna Błaszczak

Grażyna Błaszczak

Foto: Rzeczpospolita

Do takiego wniosku doszedł znajomy, który szukał w ostatnich tygodniach niewielkiego mieszkania w Warszawie. Najpierw przeszukiwał portale internetowe, potem zaczął dzwonić pod podane numery.

Okazało się, że odzywają się agenci nieruchomości. W jednym z biur nie przekazują informacji telefonicznie, ale powiedzieli, że przygotują ofertę i zapraszają na spotkanie. Na klienta miał czekać agent z listą mieszkań. I czekał, ale była to już inna osoba.

Broker stwierdził, że skoro znajomy rozmawiał z kimś innym, to on nie może podbierać klientów koledze, i w efekcie potencjalny kupujący odszedł z kwitkiem. Zmarnował czas. Ale za dwa dni zadzwoniła miła pani z tej firmy z pytaniem: czy był pan zadowolony z obsługi?

Inny agent domagał się transportu „w celu dokonania prezentacji". Ponieważ nie umiał dokładnie powiedzieć, co będzie pokazywał, po dojechaniu na miejsce wyszło, że chodzi o lokal, który klient już oglądał z innym pośrednikiem.

Tym razem był jednak droższy o równo 20 tys. zł, a agent zapewniał, że to cena ostateczna. Inne młode pośredniczki także nie wiedziały, gdzie znajduje się lokal, który chcą sprzedać. Błądziły z klientem po krzakach, wciskając mu dokładnie taką nieruchomość, której on nie chciał.

W lokalu gotowym do wprowadzenia kupka starego parkietu leżała na środku pokoju. – Na dziesięciu pośredników, z którymi ostatnio miałem do czynienia, tylko dwóch było profesjonalnie przygotowanych, wiedzieli wszystko o oferowanej nieruchomości, znali rynek, a przede wszystkim umieli trafić na miejsce. Czy to przypadek czy norma – pytał znajomy? To jeden z efektów deregulacji.

Do takiego wniosku doszedł znajomy, który szukał w ostatnich tygodniach niewielkiego mieszkania w Warszawie. Najpierw przeszukiwał portale internetowe, potem zaczął dzwonić pod podane numery.

Okazało się, że odzywają się agenci nieruchomości. W jednym z biur nie przekazują informacji telefonicznie, ale powiedzieli, że przygotują ofertę i zapraszają na spotkanie. Na klienta miał czekać agent z listą mieszkań. I czekał, ale była to już inna osoba.

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił