Dopłaty działają jak magnes

Pieczątka "MdM" przyciąga ogromne zainteresowanie. Klienci coraz częściej pytają o większe mieszkania.

Publikacja: 03.01.2016 13:59

Wille Słoneczniki - wrocławska inwestycja firmy Budotex

Wille Słoneczniki - wrocławska inwestycja firmy Budotex

Foto: Materiały Inwestora

Rozmowa I Michał Trejgis, zastępca kierownika działu sprzedaży i marketingu w firmie deweloperskiej Budotex.

"Rz": 2015 - jaki to był rok na rynku nowych mieszkań? Pod znakiem jakich trendów upłynął?

Michał Trejgis: O kształcie rynku decydował przede wszystkim program dopłat do kredytów "Mieszkanie dla Młodych". Deweloperzy inwestowali głównie w osiedla z segmentu popularnego. Duże zainteresowanie programem pokazuje, że tego typu pomoc jest potrzebna – zarówno deweloperom, jak i osobom, które marzą o własnym mieszkaniu.

Bez wsparcia finansowego wielu Polaków nie byłoby stać na zakup mieszkania. Obowiązujące w programie limity stały się wyznacznikiem akceptowalnych przez klientów cen nieruchomości – także dla tych osób, które ze wsparcia nie korzystają lub skorzystać nie mogą.

Deweloperzy muszą brać to pod uwagę, mimo że opłacalność takich projektów jest często stosunkowo mała i wymaga lokalizacji inwestycji poza ścisłym centrum miasta. Pieczątka "MdM" działa jak magnes, przyciąga zainteresowanie, dlatego szansa na powodzenie komercyjne takiego przedsięwzięcia jest zdecydowanie większa niż w przypadku osiedli, które nie są objęte dopłatami. A to na pewno ułatwiało deweloperom decyzje co do profilu kolejnych inwestycji mieszkaniowych.

A o jakie mieszkania klienci pytają najczęściej?

To, co zaobserwowaliśmy w 2015 roku i co na pewno nas cieszy, to rosnące zainteresowanie większym metrażem mieszkań. O 60 metrów czy lokale trzypokojowe pytało coraz więcej osób. To dobry znak dla branży. Jest duża szansa, że w kolejnych latach mieszkania oddawane do użytku przez deweloperów będą nieco większe.

Jakie rekordy pobito? Czy ten rok przejdzie do historii jako rok rekordów?

Najważniejsze wskaźniki obrazujące kondycję rynku nieruchomości były na pewno imponujące. I nie ma najmniejszych wątpliwości, że był to udany i bardzo dobry rok w branży. Mam nadzieję, że ubiegłoroczne trendy utrzymają się także w kolejnych miesiącach. Optymizmem napawały i w dalszym ciągu napawają wyniki sprzedażowe, choć na pewno daleko nam do największej hossy, z którą mieliśmy do czynienia w momencie, kiedy ogłoszono koniec programu "Rodzina na Swoim".

Nie możemy oczywiście narzekać, ale warto odnotować, że minęły już czasy, kiedy deweloperzy sprzedawali od ręki tzw. dziury w ziemi. W 2015 roku tego typu transakcje zdarzały się sporadycznie. Decyzje o zakupie mieszkania na tak wczesnym etapie budowy podejmują raczej osoby, które mają bardzo jasno sprecyzowane oczekiwania dotyczące wymarzonej lokalizacji, zabudowy, rozkładu pomieszczeń, metrażu mieszkania i wielu innych parametrów. W dzisiejszych warunkach sprzedaż jest płynna, ale rozłożona w czasie, a zainteresowanie mieszkaniami rośnie wraz z postępem prac budowlanych.

Co pana najbardziej zaskoczyło w 2015 roku? Które prognozy się nie sprawdziły?

Obyło się bez niespodzianek. Deweloperzy mogą ostatnie dwanaście miesięcy zaliczyć do udanych. Rynek był stabilny, zrównoważony, ceny nieruchomości wahały się tylko nieznacznie, a zainteresowanie kupujących było duże, co przełożyło się automatycznie na wyniki i obroty. Dobrej sytuacji na rynku nieruchomości sprzyjały decyzje Rady Polityki Pieniężnej oraz przyjazna dla klientów polityka kredytowa banków i instytucji finansowych, co mogło nas tylko cieszyć.Solidni, stabilni inwestorzy z pewnością nie narzekali też na warunki i dostępność kredytów potrzebnych do realizacji inwestycji.

Bardzo dobrze, że nie wszedł w życie pomysł Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dotyczący likwidacji otwartych rachunków powierniczych, ponieważ w ostatecznym rozrachunku mogłoby to przynieść więcej szkód niż pożytku. Do tej pory nie odnotowano przypadku, w którym naruszone zostałoby bezpieczeństwo klienta, kiedy deweloper prowadził rachunek otwarty.

Zmiana skutkowałaby ograniczeniem źródeł finansowania, podniesieniem kosztów działalności i pozyskania kapitału. Część firm mogłaby temu nie sprostać i wypaść z rynku. Sprzedaż na rynku pierwotnym, zgodnie zresztą z oczekiwaniami, dyktował program "Mieszkanie dla Młodych".

W naszym przypadku około 50 proc. mieszkań kupowano dzięki kredytom hipotecznym, z czego 80 proc. stanowiły kredyty w ramach programu "MdM". Pozostałe 50 proc. to transakcje za gotówkę.

Jakie mieszkania najszybciej znikały z oferty? Był to rok dewelopera czy klienta?

Był to bardzo dobry rok zarówno dla klientów, którym sprzyjały m.in. stabilne, atrakcyjne ceny nieruchomości, niskie stopy procentowe oraz łatwo dostępne i tanie kredyty, jak i deweloperów, którzy nie mogli narzekać na popyt, zainteresowanie i którym pomagał dodatkowo program "Mieszkanie dla Młodych", potrzebny chociażby z uwagi na ograniczoną siłę nabywczą Polaków.

We Wrocławiu dało się także zaobserwować większe zainteresowanie gruntami pod inwestycje. Wszystko wskazuje więc na to, że deweloperzy z optymizmem patrzyli w przyszłość, nie chcąc zwalniać tempa i planując budowę kolejnych osiedli mieszkaniowych.

W przypadku naszej oferty największym wzięciem cieszyły się mieszkania czteropokojowe o powierzchni 80-90 mkw., a w dalszej kolejności 60-metrowe dwustronne mieszkania trzypokojowe z aneksem. Wielu klientów interesowało się także 60-metrowymi mieszkaniami dwupokojowymi, z osobną kuchnią.

Jak już wspominałem, klienci pytali o coraz większe metraże. W tym roku znacznie łatwiej było nam znaleźć chętnych na lokal trzypokojowy o powierzchni około 60 metrów niż na dwa pokoje poniżej 50 mkw. To dobry sygnał i z pewnością weźmiemy go pod uwagę, przygotowując kolejne projekty mieszkaniowe.

A co się wydarzyło na rynku mieszkań używanych? To był dobry rok w tym segmencie?

Impulsem do rozwoju rynku wtórnego było na pewno włączenie go do programu dopłat "Mieszkanie dla Młodych". Znalazło to odzwierciedlenie chociażby w liczbie składanych wniosków o dofinansowanie. To dobra zmiana i nie tylko szansa na większe obroty na rynku wtórnym, ale także ukłon w stronę mieszkańców mniejszych miast, w tym powiatowych i gminnych, w których deweloperzy nie inwestują.

W dłuższej perspektywie, zwłaszcza w dużych miastach hamulcem mogą być jednak zbyt niskie limity cenowe w "MdM", które muszą spełniać mieszkania z drugiej ręki objęte dopłatą. Nie sądzę, że włączenie rynku wtórnego do programu "MdM" będzie miało znaczący i negatywny wpływ na rynek pierwotny. Zainteresowanie naszą ofertą w końcówce 2015 roku było naprawdę duże, a w sprzedaży mamy już tylko kilka ostatnich lokali.

Nieruchomości
Nowe Promenady na Kleczkowie po raz drugi
Nieruchomości
Dopłaty do mieszkań. Zdrożeją starsze lokale?
Nieruchomości
MIPIM, czyli platforma rozwoju branży nieruchomości
Nieruchomości
900 nowych mieszkań na wynajem we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Nieruchomości
Magazyny. City Park Warsaw jeszcze urośnie
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”