Klienci biją się o mieszkania

Kupujący rezerwują mieszkania nawet bez ich oglądania. Bywa, że podbijają ceny. Po lokale znów ustawiają się kolejki.

Publikacja: 31.08.2023 23:00

Najbardziej pożądane są lokale, w których można od razu zamieszkać

Najbardziej pożądane są lokale, w których można od razu zamieszkać

Foto: AdobeStock

Rynek nieruchomości jest równie gorący jak tegoroczne lato – mówi Urszula Kołodziejska z krakowskiego oddziału Power Invest. – Mieszkania szybciej znikają, niż się pojawiają. Znajdujemy ciekawą ofertę, która jest na portalu zaledwie od godziny. Dzwonimy do właściciela mieszkania i słyszymy, że ma już pięciu klientów umówionych na oglądanie. Jeden od razu proponuje spotkanie u notariusza. To coraz częstszy scenariusz.

Ekspertka zaznacza, że takie zachowanie, choć może dziwić, da się wytłumaczyć. – Jeśli komuś uciekło już kilka ciekawych ofert, to teraz próbuje wszelkich sposobów, by transakcja się udała – mówi. – Kupujący nie mogą sobie pozwolić na trzy dni przemyśleń. Decyzje muszą podejmować tu i teraz, bo za nimi jest kolejka.

Wyścig z czasem

Z raportu Rentier.io i Expandera wynika, że klienci zaczynają rezerwować mieszkania bez ich oglądania. – Nie jest to masowe zjawisko – zastrzega Anton Bubiel, prezes Rentier.io i dyrektor operacyjny SonarHome. – Zdarza się także, czego dawno nie było, że kupujący proponują ceny wyższe od ofertowych. To też nie jest masowe, ale dość symptomatyczne dla rozgrzanych rynków.

Z danych SonarHome wynika, że czas sprzedaży mieszkań wyraźnie się skraca. W Warszawie – o 11 dni w lipcu w w porównaniu z czerwcem, w Krakowie – o osiem.

– W lipcu czas ekspozycji mieszkania w dziesięciu największych miastach był krótszy od styczniowego szczytu przeciętnie o 27 dni – podaje Anton Bubiel. – Najbardziej wyróżniają się Katowice i Kraków, gdzie w ciągu sześciu miesięcy czas sprzedaży mieszkań skrócił się o ponad miesiąc (przeciętnie 35 dni) – wskazuje.

Anton Bubiel tłumaczy, że rynek mocno rozgrzał „Bezpieczny kredyt 2 proc.” – Głównym powodem jest brak limitów na 2023 r. Oznacza to, że każdy, kto zawnioskuje o tani kredyt w tym roku, powinien go dostać, jeśli tylko spełnia kryteria – wyjaśnia. – W kolejnych latach nie będzie to takie pewne. Dlatego wiele osób chce kupić nieruchomość jak najszybciej. Dodatkową presję wywierają informacje o zwyżkach cen. Osoby, które kwalifikują się do programu, mają uzasadnione poniekąd obawy, że później będzie tylko drożej, a transakcja może się nie udać – dodaje.

Błyskawicznych sprzedaży nie brakuje na stołecznym rynku. – Nasza agencja ma na koncie wiele jednodniowych transakcji – mówi Małgorzata Porowska, dyrektor sprzedaży Freedom Nieruchomości Warszawa Mokotów. – Najszybciej sprzedają się, oczywiście, małe mieszkania w topowych lokalizacjach.

Według Małgorzaty Porowskiej rynek jest już bardzo przebrany. – Ze względu na warunki programu dopłat większość klientów na rynku wtórnym szuka nieruchomości gotowej do wprowadzenia, tak aby wykorzystać wszystkie środki – tłumaczy. – Nie brakuje też łowców okazji składających oferty właścicielom mieszkań, których ceny przekraczają programowe limity. Liczą, że trudniejsza sytuacja zmusi ich do ustępstw.

Anton Bubiel potwierdza, że szczególnie pożądane są dziś lokale, do których można się od razu wprowadzić. – Można w pewnym sensie mówić o „redefinicji” standardów wykończenia – zauważa. – Lokal, który jeszcze jakiś czas temu klient określał jako „do remontu”, dziś – jeśli tylko działa kuchenka, a łazienka nadaje się do użytku – jest uznawany za mieszkanie, w którym można zamieszkać. Remont? Zrobimy, jak będą środki.

O rozgrzanym rynku mówi też Maciej Czyż, dyrektor oddziału Metrohouse w Łodzi.

– Rezerwacje czy nawet zakupy mieszkań bez oglądania mogą się zdarzyć na rynku pierwotnym – uważa. – Na rynku wtórnym zdarza się to niezwykle rzadko. Na ostateczną cenę ma bowiem wpływ m.in. stan techniczny nieruchomości. Trzeba oszacować koszty ewentualnego remontu.

Boom od wiosny

W Krakowie największym zainteresowaniem cieszą się 32-, 40-metrowe dwupokojowe mieszkania w cenach 400–450 tys. zł. – Takie lokale znikają najszybciej i z rynku wtórnego, i pierwotnego – mówi Urszula Kołodziejska. – Są kupowane głównie przez młode pary, singli i studentów, którym zakup finansują rodzice. Jeśli lokal ma wady albo nieuregulowany stan prawny, to transakcja się wydłuża. Ale i tak trwa kilka tygodni, a nie kilka miesięcy, jak to było na przełomie 2022 i 2023 r. – zauważa ekspertka Power Invest.

Dodaje, że boom trwa od kwietnia. – Wiosną mieszkania kupowali klienci, którzy obawiali się wzrostu cen przez wprowadzenie programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” – mówi Urszula Kołodziejska. – Teraz kupują głównie ci, którzy chcą skorzystać z programu, nie czekając do zimy. Boją się, że 2024 r. może przynieść zmiany w programie. Tak duże zainteresowanie sprawia, że ceny mieszkań z tygodnia na tydzień się zmieniają, a właściwie tylko rosną.

Patrycja Rozpondek z agencji Freedom Nieruchomości Częstochowa ocenia, że proste transakcje sprzedaży mieszkań z uregulowanym stanem prawnym, kiedy kupujący ma pieniądze, można zamknąć w czasie do dwóch tygodni, łącznie z wizytą u notariusza. Np. 48-metrowe mieszkanie przy ul. Niepodległości znalazło nowego właściciela w ciągu tygodnia. – Inaczej jest z nieruchomościami kupowanymi na kredyt – zastrzega pośredniczka. – Jesteśmy uzależnieni od decyzji bankowych analityków rozpatrujących wnioski.

W Częstochowie najlepiej sprzedają się mniejsze mieszkania – od 35 do 49 mkw. – Najdłużej na kupca czekają ponad 70-metrowe lokale. Ceny bardzo dużych mieszkań są często porównywalne z cenami mniejszych domów – mówi pośredniczka. – Klienci częściej wybiorą mały dom z ogródkiem zamiast 170-metrowego mieszkania w centrum miasta – dodaje. Np. 162-metrowy lokal przy ul. Szajnowicza Iwanowa na chętnego czekał osiem miesięcy.

Eliza Rudnicka-Wąsińska, dyrektor oddziału Freedom Nieruchomości Magdalenka, uważa, że po masowym zakupie domów w okresie pandemii i rok po jej zakończeniu, gdy praca zdalna i hybrydowa na stałe zagościła w naszym życiu, przyszła pora na mieszkania.

– Boom rozpoczął się w maju. Co sprytniejsi klienci, którzy planowali ubiegać się o kredyt na 2 proc., przypuścili szturm na mieszkania w cenie do 700–800 tys. zł, rezerwując je niemal przez telefon. Tak było głównie na rynku pierwotnym, ale gorączka nie oszczędziła także rynku wtórnego – mówi Eliza Rudnicka-Wąsińska.

Szybki flipper

Wzrosło zainteresowanie mieszkaniami w wielkiej płycie. W blokowiskach, które kuszą dobrymi adresami, można kupić więcej metrów, ceny nie są tak wysokie jak na rynku deweloperskim.

– W stolicy bardzo duże zainteresowanie budzą też mieszkania w niskich blokach z połowy lat 50., głównie na Saskiej Kępie i na Mokotowie wzdłuż linii metra. Tu ceny lokali do remontu wynoszą ok. 16 tys. zł za mkw., a popyt wciąż rośnie – zauważa Eliza Rudnicka-Wąsińska. – Najbardziej pożądane są lokale do ok. 50 mkw. Czas sprzedaży zamyka się mniej więcej w miesiąc. 80 proc. takich mieszkań jest kupowanych za gotówkę.

W Poznaniu, jak zaznacza Hanna Morawska z Freedom Nieruchomości, rezerwacje mieszkań bez oglądania nie są częste.

– Ale się zdarzają. Takich kupujących dzielimy na dwie kategorie. Pierwsza to flipperzy szukający atrakcyjnych cenowo nieruchomości do remontu. Dla nich zdjęcia, lokalizacja i opis potencjału lokalu są wystarczające – tłumaczy. – Wśród konsumentów mamy wzmożony ruch na rynku najmniejszych i najtańszych mieszkań. Te o powierzchni 30–40 mkw. w najlepszych dzielnicach potrafią być zarezerwowane w kilka godzin od publikacji oferty. Im bliżej centrum, tym decyzje zapadają szybciej, tylko na podstawie zdjęć i opisu. Kawalerki i lokale dwupokojowe sprzedają się czasem w dwa dni, jeśli sprzedający ma komplet dokumentów. Większe nieruchomości, w gorszych lokalizacjach, potrafią zalegać nawet sześć–osiem miesięcy. Generalnie czas sprzedaży mieszkań wyraźnie się jednak skraca.

Rynek nieruchomości jest równie gorący jak tegoroczne lato – mówi Urszula Kołodziejska z krakowskiego oddziału Power Invest. – Mieszkania szybciej znikają, niż się pojawiają. Znajdujemy ciekawą ofertę, która jest na portalu zaledwie od godziny. Dzwonimy do właściciela mieszkania i słyszymy, że ma już pięciu klientów umówionych na oglądanie. Jeden od razu proponuje spotkanie u notariusza. To coraz częstszy scenariusz.

Ekspertka zaznacza, że takie zachowanie, choć może dziwić, da się wytłumaczyć. – Jeśli komuś uciekło już kilka ciekawych ofert, to teraz próbuje wszelkich sposobów, by transakcja się udała – mówi. – Kupujący nie mogą sobie pozwolić na trzy dni przemyśleń. Decyzje muszą podejmować tu i teraz, bo za nimi jest kolejka.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu