Nietypową gwiazdą kongresu jest robot Da Vinci przystosowany do operacji metodą mikroinwazyjną.
– Na świecie pracuje zaledwie 1300 podobnych urządzeń – wyjaśnia prof. Wojciech Witkiewicz, prezes Towarzystwa Chirurgów Polskich i organizator kongresu. – Jest to precyzyjne przedłużenie ludzkich rąk, potrafi dotrzeć do miejsc bardzo trudno dostępnych dla dłoni chirurga.
Pierwsze takie urządzenie, które kosztuje 3 mln dolarów, w przyszłym roku zacznie pracować w jednym z wrocławskich szpitali. Na razie uczestnicy kongresu poćwiczą na Da Vinci. A także na polskim robocie Robin Heart. Po ośmioletnich pracach konstruktorskich pierwszy raz zastosowano go w styczniu do eksperymentalnej operacji na zwierzęciu. Poza tym w ramach warsztatów towarzyszących kongresowi testowane będą laparoskopy, endoskopy i inne najnowocześniejsze urządzenia medyczne.
– 120 rocznica powstania Towarzystwa Chirurgów Polskich powinna się stać okazją do wytyczenia drogi polskiej chirurgii w XXI wieku – mówi prof. Wojciech Witkiewicz. A prof. Jan Kulig, krajowy konsultant w zakresie chirurgii i sekretarz Europejskiego towarzystwa Chirurgów, dodaje: – Dziś odbiegamy od światowego poziomu nie tyle jakością czy naukowym zaawansowaniem, ile ilością usług świadczonych na najwyższym poziomie. Rozwój tej dziedziny medycyny w Polsce dobijają mechanicznie ustalane wartości procedur medycznych przez NFZ. Na rozwój chirurgii nie ma po prostu pieniędzy.
Najważniejszym zadaniem kongresu jest wypracowanie jednolitych rekomendacji w chirurgii ostrodyżurowej. Taki program kongresu został opracowany na podstawie sondażu przeprowadzonego dwa lata temu wśród specjalistów.