Zdaniem naukowców amerykańskiego National Center for Atmospheric Research to przewidywany w modelach pogodowych efekt globalnego ocieplenie spowodowanego emisją gazów cieplarnianych. – Klimat zmierza prostą drogą do sytuacji, w której jeszcze nie byliśmy. A rekordy ciepła w poszczególnych latach są dość prostym sposobem zmierzenia tej zmiany – mówi Claudia Tebaldi z NCAR.
Jej koledzy przeanalizowali historyczne pomiary temperatury i porównali liczbę „rekordów" ciepła i zimna na przestrzeni ponad 100 lat. Teoretycznie, przy stabilnym modelu klimatu, liczba wyjątkowo zimnych i wyjątkowo ciepłych lat powinna być mniej więcej równa. Tak jednak nie jest. W latach 30. ubiegłego wieku na jeden wyjątkowo zimny rok przypadało statystycznie 1,1 roku rekordowo ciepłego. W latach 80. liczby szczególnie zimnych i szczególnie ciepłych lat wręcz zrównała się – w stosunku 1:1.
W XXI wieku sytuacja wygląda jednak inaczej. Obecnie mamy więcej niż dwa rekordy ciepła na jeden zimna.
Ta proporcja zostanie jeszcze bardziej zachwiana, jeśli średnia temperatura podniesie się o 2,5 stopnia, co przy niezmienionej emisji gazów cieplarnianych (przede wszystkim dwutlenku węgla) może nastąpić już za 50 lat – uważa Gerald Meehl, który prowadził te badania. Wówczas stosunek ciepłych do zimnych lat będzie wynosił 15:1.