W związku ze śmiercią Stephena Hawkinga przypominamy tekst z listopada 2016 roku. W ostatnim czasie Stephen Hawking wielokrotnie ostrzegał ludzkość przed skutkami zmian klimatycznych, a także najnowszych technologii.
– Aby zapewnić ludzkości przyszłość, musimy wyrwać się w kosmos – powiedział Stephen Hawking podczas wykładu na Uniwersytecie Oksfordzkim w tym tygodniu. – Nie sądzę, abyśmy przeżyli na tej planecie jeszcze tysiąc lat.
Znakomity fizyk jest przekonany, że tym, co wywoła globalny kataklizm, jest... technologia. – Staniemy przed licznymi zagrożeniami. Od wojny nuklearnej i katastrofalnego globalnego ocieplenia po zmodyfikowane genetycznie wirusy. A wraz z postępem technologii liczba zagrożeń będzie wzrastać – mówił. – Jeżeli uda nam się rozprzestrzenić w kosmosie, kataklizm na Ziemi nie będzie automatycznie oznaczał końca rasy ludzkiej. Ale nie założymy samowystarczalnych kolonii poza Ziemią przez jakieś sto lat. To jest okres, w którym musimy być szczególnie ostrożni.
Ratunek dla przestraszonego Stephena Hawkinga i reszty ludzkiego rodzaju może jednak przyjść z nieoczekiwanej strony. Zasadniczą zmianę w programach amerykańskiej agencji kosmicznej NASA zapowiada bowiem Donald Trump. A jego doradcy ds. nauki i spraw kosmicznych: były kongresmen Robert Walker oraz były astronauta i drugi człowiek stąpający po Księżycu Buzz Aldrin mają już gotowe recepty.
Po pierwsze, NASA ma zostać oderwana od nauk o Ziemi. Koniec z zajmowaniem się na przykład zmianami klimatu – co tylko potwierdza nastawienie Trumpa do problemu globalnego ocieplenia. Te obowiązki przejmie inna agencja. NASA ma się skupić na eksploracji odległego kosmosu, w tym – przyspieszyć prace nad załogowymi misjami kosmicznymi. Według Roberta Walkera celem jest „eksploracja całego Układu Słonecznego do końca stulecia". Wszelkie operacje na bliskiej orbicie Ziemi Trump zamierza oddać w ręce prywatnych firm – przede wszystkim SpaceX.