Będzie to konsekwencja topnienia lodów - zjawiska spowodowanego globalnym ociepleniem. Duński kontenerowiec, który wyruszył z rosyjskiego Dalekiego Wschodu, dotarł do Sankt Petersburga, wcześniej nie dokonał tego żaden statek tej wielkości. Co więcej, drogi nie przecierał mu lodołamacz.
Tak zwane przejście północno-wschodnie dostępne bywało dotychczas jedynie przez kilka tygodni w roku, i to nie zawsze, dla statków dużo mniejszych niż duński olbrzym. Przejście północno - wschodnie prowadzi wzdłuż północnych wybrzeży Syberii. Z roku na rok staje się dostępne na coraz dłuższym odcinku, przez coraz więcej dni. Duński, nowy statek "Venta", należący do firmy żeglugowej Maersk, ma 200 m długości, zabiera 3600 kontenerów. Został tak zaprojektowany, aby móc pływać w niskich temperaturach, do minus 25 st. C. Jego kadłub został wzmocniony, aby wytrzymywać ewentualne spotkania z lodem.
Nowe perspektywy
Statek wyruszył z Władywostoku, przebył Arktykę w ciągu pięciu tygodni. Najpierw zawinął do Busan w Korei Południowej, potem skierował się do Cieśniny Beringa, przed wpłynięciem na Bałtyk odwiedził jeszcze Bremerhaven w Niemczech. Dotychczas tylko małe statki pokonywały te trasę dostępną (ewentualnie!) od lipca do października. Korzystały z niej zbiornikowce - lodołamacze, które woziły do Europy płynny gaz z rosyjskiego półwyspu Jama,ł gdzie koncerny: rosyjski Novatek i francuski Total zbudowały ogromną instalację ( LPG - liquefied petroleum gas - to mieszanina propanu i butanu, przechowywana pod ciśnieniem w postaci ciekłej).
Dla Maersk, nietypowy rejs stanowi unikalny test umożliwiający zbadanie możliwości żeglugowych dla kontenerowców na tym odcinku. Przy okazji udało się zgromadzić sporo danych naukowych.
- Na razie nie uważamy jeszcze północnej drogi morskiej za alternatywę handlową dla floty naszych statków. Szlak ten dostępny jest wciąż jeszcze zbyt krótko, trzy miesiące w roku, i wciąż jeszcze bywa niezbędna pomoc lodołamacza, bez niego, a raczej bez kilku lodołamaczy utrzymujących szlak w należytym stanie, gotowych do interwencji w razie konieczności, żegluga jest niepewna, a zbudowanie floty lodołamaczy podnosi koszty - wyjaśnia Janina Von Spalding, rzeczniczka Maersk.