Zaburzenie to zostało ochrzczone mianem „syndromu Trumana”. Nazwę zawdzięcza filmowi, amerykańskiej tragikomedii z 1998 roku opowiadającej o losach agenta ubezpieczeniowego. Truman Burbank wiedzie szczęśliwe życie, dopóki nie odkrywa, że nieświadomie jest gwiazdą wielkiego telewizyjnego show. Nawet pogoda uzależniona jest od kaprysów reżysera.
O podobieństwie do losów bohatera filmu „Truman Show” przekonany był mężczyzna, który pojawił się w budynku amerykańskich władz federalnych prosząc o uwolnienie z udziału w reality show, w którym mimowolnie uczestniczył.
Inny przekonany był, że wszystko w jego życiu – począwszy od wydarzeń na świecie po leki przypisywane przez jego psychiatrę - jest sztuczne, a więc dzieje się na potrzeby telewizji.
Specjaliści podkreślają, że zaburzenie to odzwierciedla, jak duży wpływ na stan zdrowia psychicznego ma kultura popularna. Jego badaniem zajął się dr Joel Gold, psychiatra z Bellevue Hospital w Nowym Jorku. Wraz z bratem, który jest psychologiem, zaczął dwa lata temu prezentować wyniki swoich obserwacji w medycznych szkołach. Od tamtej pory naliczył 50 podobnych przypadków.
Kilku z jego pacjentów było dumnych z powodu swojej „popularności”. Ale wielu przeżywało katusze, skarżąc się, że ich intymność została naruszona. Jeden planował popełnić samobójstwo.