Aparat został specjalnie zaprojektowany do księżycowych misji Apollo. Zbudowany jest tak aby mocować go do kombinezonu na piersiach. Podczas misji Apollo (od 11 do 17), NASA użyła czternastu takich aparatów. Na naszą planetę powrócił tylko jeden. Kosmonauci wyjmowali naświetlony film a ciężkie posrebrzane pudła pozostawiali na Srebrnym Globie.
Ten jedyny egzemplarz przywieziono prawdopodobnie dlatego, że zaciął się i nie można było wydobyć z niego filmu na Księżycu. Trzynaście pozostałych ciężkich aparatów kosmonauci pozostawili, zamiast nich zabrali próbki księżycowych skał.
Egzemplarzem, który trafi na aukcje w Wiedniu, posługiwał się astronauta Jim Irwin. Zrobił nim 299 zdjęć podczas misji Apollo 15 i trzydniowego pobytu na naszym naturalnym satelicie.
Obecnie właścicielem aparatu jest włoski kolekcjoner, który odkupił go od kolekcjonera amerykańskiego.
- Niewielka plakietka wewnątrz aparatu z wybitym numerem 38 jest stuprocentowym dowodem na to, że ten egzemplarz jest autentykiem i że naprawdę był na Księżycu - wyjaśnia Peter Coeln, założyciel Westlicht - jednej z najbardziej prestiżowych galerii fotograficznych na świecie.