Ale mam drobną sugestię – idąc od placu Katalońskiego, prawą stroną ulicy, przed wejściem do metra Liceu skręćcie w prawo, a nieoczekiwanie znajdziecie się w raju. Oto jeden z najsłynniejszych w Europie, a może i na świecie, targów z jedzeniem – Mercat de Sant Josep de La Boqueria, w skrócie La Boqueria.
Początki tego miejsca toną w mrokach średniowiecza, natomiast hala w dzisiejszym kształcie została otwarta dla kupujących w 1914 roku. La Boqueria stała się miejscem symbolem, przychodzą tu na zakupy zarówno mieszkańcy Barcelony, jak ?i turyści. Można tu kupić niemal wszystko – od świeżutkiej sałatki owocowej po baranie łby. Wiele stoisk prowadzi obecnie trzecie czy nawet czwarte już pokolenie handlowców. Lubiącemu wina klientowi wyobraźnia podsuwa od razu rodzaje trunków, które mogłyby towarzyszyć uczcie z tutejszych przysmaków. Czerwone wina z Prioratu, białe z Penedès... Pamiętacie moją radę dotyczącą łączenia ze sobą wina i jedzenia z tego samego regionu? Bądźmy ultrakonserwatywni – raptem 20 kilometrów za Barceloną robią świetną cavę. A więc w drogę!
Cava (nazwa pochodzi od piwnic, w których tradycyjnie przechowywało się gotowe butelki tego wina) to hiszpańskie wcielenie szampana. Ta sama metoda produkcji (méthode champenoise), inne szczepy winogron. Zamiast chardonnay, pinot noir i pinot meunier mamy macabeo, parelladę i xarel-lo. Nie ma jednak mowy o podróbce czy kopii trunku z Szampanii. Cava jest bardziej zadziorna od wykwintnego Francuza. Ma owocowy smak z przyjemną migdałową nutą i charakterystyczny, lekko tostowy, czy też maślany, zapach.
Rzeczone 20 kilometrów na północny wschód od Barcelony znajduje się miejscowość Tiana. Leży w regionie Alella, jednym z najmniejszych hiszpańskich Denominación de Origen. Winorośl uprawia się tu na zaledwie około 330 hek-?tarach (porównajmy to z Penedès i jego 26 tysiącami hektarów porośniętych winogronami). Ten region to niemalże przedmieścia Barcelony, zresztą ekspansja urbanistyczna to jego główne zagrożenie. Ciekawe, że niemal 60 proc. winnic tej apelacji należy do firmy Parxet, która jest celem naszej podróży.
Parxet produkuje wino od ponad 300 lat, cavę od niemal 100. Mamy do wyboru dziesięć rodzajów cavy w dwóch liniach – Parxet i Titiana. Ja dziś sięgam po Parxet Cava Brut. To jaśniutkie, słomkowe wino z zielonkawymi refleksami zapewnia wyborną ucztę dla nosa i podniebienia. Za tą dobrze zbalansowaną cavą stoją odmiany macabeo, parellada i pansa blanca (rodzaj xarel.lo, dozwolona wariacja w tradycyjnym kupażu – właśnie uprawa i wyrób win z odmiany pansa blanca wyróżniają Parxet na tle innych producentów). Zabutelkowana leżakowała 9–15 miesięcy w firmowych piwnicach – ten okres dokładnie określa winiarz, za każdym razem indywidualnie oceniając, ile czasu potrzebuje wino, by osiągnąć dojrzałość. Parxet Cava Brut musuje drobniutkimi i eleganckimi bąbelkami, jest wyjątkowo orzeźwiająca. Najlepiej podawać ją bardzo schłodzoną, do 4–6 stopni. Pasuje do hiszpańskiej szynki, ale również do innych mięs na zimno, wędzonych ryb i miękkich serów.