Właściciel działki bowiem musi się liczyć z sąsiadem i powstrzymywać od działań zakłócających mu korzystanie z własności.
W prawie cywilnym, inaczej niż w budowlanym, w odniesieniu do budynków i urządzeń, takich jak np. szamba, nie ma przepisów wskazujących, w jakiej odległości od granicy wolno sadzić drzewa, krzewy itd. Właściciel zacienianego gruntu jest całkowicie bezradny. Wolno mu podejmować tylko takie działania, na jakie pozwalają przepisy prawa sąsiedzkiego. Tak więc art. 150 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] upoważnia właściciela gruntu do obcięcia i zachowania dla siebie korzeni przechodzących z sąsiedniego gruntu.
To samo dotyczy gałęzi i owoców zwieszających się z sąsiedniego gruntu. Powinien uprzednio wyznaczyć sąsiadowi odpowiedni termin do ich usunięcia. Dopiero jeśli sąsiad tego nie zrobi, wolno mu przystąpić do obcięcia zwieszających się gałęzi i owoców.
Żaden przepis nie mówi wprost, którego z sąsiadów obciążają koszty tych operacji. Trzeba jednak uznać, że właściciela drzew. Sadząc drzewo czy krzew, powinien bowiem zadbać o to, by nie przekraczały one w przyszłości granicy jego działki. Płynie z tego obowiązek sadzenia ich w odpowiedniej odległości od granicy. Jeśli zawczasu o tym nie pomyślał, jego obciąży koszt usunięcia naruszeń.
Usunięcie gałęzi, a zwłaszcza korzeni, może doprowadzić do uschnięcia drzewa czy krzewu. Jeżeli właściciel gruntu, na który one przechodziły, skorzystał z prawa do ich usunięcia, nie będzie ponosił odpowiedzialności za tę szkodę. Trzeba pamiętać, że usuwanie korzeni, gdy drzewo czy krzew nie zakłócają korzystania z własnej nieruchomości, byłoby jednak nadużyciem tego prawa.