– Mamy wszystkie telefony – głosi slogan reklamowy trwającej właśnie kampanii operatora sieci Play. Bez względu na to, czy jest to przekaz dosłowny czy przenośnia, szefowie Playa wierzą, że hasło przyciągnie do nich więcej klientów.
Operator deklaruje, że klient w ciągu zaledwie kilku dni może się stać posiadaczem dowolnego telefonu dostępnego na polskim rynku.
– Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Trudniej dostępne aparaty nie są tak mocno subsydiowane jak te, które mamy w bieżącej ofercie. Jeżeli widzimy, że dany model cieszy się dużym zainteresowaniem, zamawiamy jego większą partię i wprowadzamy do oferty podstawowej – mówi Marcin Gruszka, rzecznik Playa.
Od wielu lat operatorzy utyskują, że muszą zajmować się dystrybucją telefonów komórkowych, dbać o logistykę, zapewnić sieć serwisową odpowiedniej jakości. Podczas gdy woleliby zająć się sprzedażą usług. Promują więc oferty bez telefonów i wprowadzają do sprzedaży aparaty bez simlocków.
I choć Polacy stopniowo zaczynają zaopatrywać się na tzw. wolnym rynku, to i tak 80 proc. sprzedawanych w Polsce komórek wciąż rozchodzi się za pośrednictwem salonów sprzedaży operatorów. Nie bez korzyści dla tych ostatnich. Dystrybucja telefonów umożliwia im zawieranie długich, 24-miesięcznych, kontraktów z klientami. Dzięki temu odpływ klientów jest mniejszy. W zeszłym roku coś się jednak zmieniło.