Pod koniec środowej sesji cena akcji największego na świecie portalu społecznościowego o kilka centów przebiła dotychczasowy śródsesyjny rekord na poziomie 45 dol., odnotowany w dniu giełdowego debiutu spółki w maju 2012 r.
- Narasta świadomość, że Facebook to nie jest tylko moda, że on nie zniknie, bo na dobre zakorzenił się w życiu wielu ludzi – ocenił Martin Pyykkonen, analityk z Wedge Partners.
W ofercie publicznej akcje Facebooka były sprzedawane po 38 dol., co dawało mu kapitalizację na poziomie 104 mld dol.: rekordową dla debiutującej spółki. Inwestorzy szybko jednak doszli do wniosku, że serwis społecznościowy kierowany przez Marka Zuckerberga nie jest tyle wart.
Wątpliwości pojawiły się już w dniu debiutu. Choć notowania Facebooka początkowo poszły w górę, na koniec sesji wróciły do punktu wyjścia. A później było już tylko gorzej. Jesienią ub.r. akcje portalu kosztowały już tylko 18 USD.
Losy spółki odmieniły się w lipcu br., gdy przedstawiła ona znacznie lepsze od oczekiwanych wyniki za II kwartał br. Jej przychody wyniosły 1,8 mld USD, o 53 proc. więcej, niż przed rokiem, a zysk sięgnął 333 mln dol., podczas gdy rok wcześniej FB odnotował stratę. Taką dynamiką obrotów portal mógł się poprzednio pochwalić w 2011 r., co zdawało się uzasadniać jego wycenę w dniu debiutu. Później jego wyniki gwałtownie się pogorszyły, narażając go na zarzuty, że wprowadził inwestorów w błąd.