W ten weekend redakcje „Przekroju” i „Sukcesu” zmienią siedzibę. Oba pisma będą odtąd wydawane w siedzibie NFI Jupiter, funduszu należącego do Grzegorza Hajdarowicza, a ich wydawcą będzie nowo powstałe Wydawnictwo Przekrój.
– Kiedy kupiłem „Przekrój”, zacząłem się zastanawiać, jaki tytuł mógłby do niego pasować. „Sukces” kupiło już Wydawnictwo Przekrój, w którym podniesiony został kapitał. Powstała taka mała grupa wydawnicza – mówi „Rz” Hajdarowicz, krakowski biznesmen i producent filmowy. „Przekrój” odkupił od wydawnictwa Edipresse Polska w ostatnich dniach sierpnia, po wielu latach starań o ten tytuł. Dyrektorem Wydawnictwa Przekrój została Barbara Stanisławczyk, naczelna „Sukcesu”.
Na rynku inwestorskim Hajdarowicz znany jest z wykupywania spółek na granicy upadłości, które restrukturyzuje i sprzedaje z zyskiem. Czy w tym samym celu kupił teraz dwa kolorowe magazyny? – Prasę zaliczam do grupy takich biznesów jak Gremi Film Production (spółka Hajdarowicza zajmująca się produkcją filmową – red.), czyli nie tak bezpośrednio nastawionych na zysk. Zakładam oczywiście, że te dwa tytuły muszą zarabiać, ale to nie są przedsięwzięcia, które mają być głównym dochodowym biznesem w moim portfolio – mówi Hajdarowicz.
Tytuły mają być jednak rentowne i zwiększać sprzedaż. Nowy właściciel nie informuje, ile za nie zapłacił („Sukces” odkupił w tym tygodniu od Zbigniewa Jakubasa). Jak tłumaczy, „Sukces” „był ostatnio rentowny po wielu latach pewnych problemów”, a „Przekrój” balansuje na granicy rentowności i nie wymaga wielkich nakładów.
Za trzy lata tytuły mają poprawić sprzedaż – „Przekrój”, którego średnia sprzedaż dziś oscyluje w okolicach 60 tys. egzemplarzy, ma wtedy sprzedawać średnio 150 tys., a „Sukces” (obecnie sprzedaje ok. 30 tys. egz.) – 75 tys. – Nie tworzę takiego koncernu medialnego jak np. Edipresse. Mam jednak dwa tytuły, między którymi trzeba odnaleźć synergię – na pewno da się to zrobić w reklamie, ale też przy organizacji pracy – dziennikarze jednego tytułu mogą pisać również do drugiego – mówi Hajdarowicz i obok „Sukcesu” i „Przekroju” kładzie na stole „Vanity Fair” i „The New Yorkera” – jako wzór, który chciałby naśladować.