Można przyjąć, że ubiegły rok nie przyniósł jeszcze wzrostu rynku reklamy zewnętrznej, a w tym roku nie powróci on jeszcze do poziomów z 2009 roku – powiedział w rozmowie z „Rz” William Eccleshare, dyrektor generalny grupy Clear Channel na Europę. Jego opinię potwierdzają dane Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej, obejmujące największe podmioty w Polsce.
Według Lecha Kaczonia, prezesa IGRZ, odbicie, które przyniósł czwarty kwartał 2010 r., sprawiło, że łącznie cały ubiegły rok polski outdoor zamknął wynikiem zbliżonym do tego z 2009 r.: przychody firm były zaledwie o 0,7 proc. niższe i sięgnęły 602,9 mln zł.
W samym IV kwartale ub.r. wartość rynku wyniosła 170,4 mln zł, czyli o 7,2 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2009 r. Był to więc kwartał lepszy pod względem dynamiki wzrostu niż kwartał trzeci, który przyniósł oznaki ożywienia po wielu kwartałach dekoniunktury.
Szef IGRZ jest większym optymistą niż Eccleshare, jeśli chodzi o prognozy. – Sądzę, że w 2011 r. będziemy mieli 5 – 7-proc. wzrost rynku. Oczywiście jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, bo przecież politycy zapowiadają całkowity zakaz reklamy piwa na billboardach. To wprawdzie tylko 3 proc. wszystkich wydatków reklamodawców, ale w tych okolicznościach aż 3 proc. – mówi Kaczoń.
Jeśli zrealizuje się najbardziej optymistyczny scenariusza Kaczonia, firmy outdoorowe wypracują w br. łącznie nieco ponad 645 mln zł przychodów.