Są różne rodzaje śmiechu. Można się śmiać z uciechy, ciepło, serdecznie, ale też smutno lub złośliwie. I to Święty Mikołaj może się tak śmiać. Bo bywa nie tylko dobry, ale też zły i złośliwy. To rozróżnienie to pierwsze zaskoczenie, które czeka na najmłodszych podczas lektury „Wierzcie w Mikołaja!".
Kolejnym może być fakt, że Mikołajowi nie towarzyszy na co dzień ani gromada krasnali, ani Śnieżynki, ani renifery i inne zwierzęta, tylko mały owłosiony troll z długim ogonem i pazurami. Podaje mu herbatę, i ucisza jego śmiech. A ten śmiech zaczyna brzmieć złowrogo, bo starzy pan z brodą i nadwagą przeżywa kryzys, bo Święta według niego są w kryzysie. Ludzie nie wierzą, a do niewiary dorosłych dołącza niewiara dzieci. Święty Mikołaj, zwany też Jultomten, Papai Noel, Santa Claus, Joulupukki czy Babbo Natale postanawia więc, że Święta się nie odbędą.
I choć ludzie do nich dążą, to zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Gasną świecie adwentowe, ciasteczka bożonarodzeniowe wybuchają w piekarnikach, choinki tracą igły, nie zapalają się świąteczne lampki elektryczne. Dorośli tłumaczą te wypadki po swojemu – dziwne przypadki, zbiegi okoliczności, wybrakowane żarówki. Nie w tym czyjejś wywrotowej działalności. Tymczasem dzieci zastanawia ten dziwny splot wydarzeń.
Czy ktoś może uratować tę sytuację? Spostrzegawcza i rezolutna dziewczynka Tina sprosta zadaniu, jeśli tylko wymyśli jak powiadomić dzieci z całego świata o 'mikołajowym problemie', nie używając do tego maili, telewizji ani smsów.
W tej bożonarodzeniowej opowieści z dreszczykiem, w każdym z 24 rozdziałów jest jakaś zagadka i tajemnica. I to jest największy atut tej książki. Szwedzi po raz kolejny udowadniają, że potrafią opowiadać historie. Lotta Olsson po mistrzowsku buduje napięcie, a Benjamin Chaud świetnie oddaje to napięcie w ilustracjach, stopniowo uchylając rąbka tajemnicy.