Reklama

Siedmiolatek, design i zimna krew

Jeśli dopadnie was pokusa, żeby wychować dziecko na erudytę, do tego wrażliwego estetycznie, może pojawić się pomysł, żeby oswoić je także z designem.

Publikacja: 11.01.2008 02:04

Siedmiolatek, design i zimna krew

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Żeby wiedziało, że design to dziedzina sztuki, jak malarstwo. I żeby było obeznane nie tylko z twórczością Pabla Picassa, ale i Charlesa Eamesa i jego żony Ray (Picassów projektowania przemysłowego).

I żeby wiedziało, że design to nie są wyłącznie meble i wyposażenie wnętrz. Zaprojektować można także zabawki, samochód i sprzęt rehabilitacyjny. Design to też projektowanie dla przemysłu.

Pokusa może sięgać jeszcze dalej, by nasza dziecina w dorosłym już wieku (bo wychowanie to program niestety długofalowy, dożywocie – jak mówi mój przyjaciel) odróżniała to, co dobrze zaprojektowane, od tego, co spartaczone. By dokonywała wyborów, które nie będą wspierały zaśmiecania naszego środowiska rzeczami niefunkcjonalnymi, bezwartościowymi estetycznie, nieekologicznymi... Rozpędziłam się. Nie jest moim zamiarem robienie z designu religii.

Wróćmy do początku. Pod wpływem pokusy zdecydowaliśmy się dziecinę edukować.

Ale co mamy robić? Odciągać siłą siedmiolatkę, która przywarła nosem od wystawy sklepowej z różowym domkiem dla Barbie? Wmawiać sześciolatkowi, że klocki drewniane są lepsze od lego (kolekcja Star Wars), a łóżko w kształcie statku kosmicznego to kicz?

Reklama
Reklama

I czy to nie za późno? Czy szkody w umyśle dzieciny nie zostały już poczynione?

Przede wszystkim zachować zimną krew i rozsądek. Dać dzieciom spokój. Nie edukować na siłę! Nie wyśmiewać dziecięcych wyborów. Nie zakazywać. Jeśli córeczka wzdycha do różowych pantofelków, niech je dostanie. Synkowi kupcie na urodziny zestaw lego Droids Battle. I właściwie więcej nic nie musicie robić.

Wystarczy, że... sami będziecie się interesować designem. Wystarczy, że piękne będą przedszkola, szkoły, przychodnie i szpitale dla dzieci, podwórka i place zabaw.

Niech będą proste, wręcz skromne, za to funkcjonalne, zdrowe, dobrze oświetlone, bezpieczne. A w szkolnych stołówkach będą ładne talerze i sztućce (czy teraz już dzieci dostają noże?).

Wystarczy, że piękne będą domy, klatki schodowe, autobusy, tramwaje, przystanki, kosze na śmieci na tych przystankach. I że nasze mieszkania będą różne, tak jak my się różnimy. Bardziej autentyczne, a mniej na pokaz. A w księgarniach będą piękne mądre książki, w telewizji wartościowe, także plastycznie, programy dla dzieci. Że będziemy dzieci zabierać na wystawy dobrego wzornictwa.

A te wystawy będą pomyślane tak, że porwą i gościa z elementarzem w tornistrze, i tego z maturą za pasem.

Reklama
Reklama

Naliczyłam trzy takie wystawy w ubiegłym roku w Warszawie: „Mój świat” – młodego polskiego i brytyjskiego wzornictwa w Zachęcie, „Czeski żart” grupy Qubus w Magazynie Praga i szwajcarskiej Vitry. Na wszystkich powinien dziecku towarzyszyć ktoś, kto potrafiłby barwnie o nich opowiedzieć.

Wystarczy jeszcze, że wszędzie będzie czysto. A drogi będą dobrze oznakowane. Znów się rozpędziłam. Co ma czystość do designu? Wiele. Brudne dzieło designu, czyli sztuki dobrego projektowania otoczenia... jest okropne. Brr!

Czyż to nie jest dziecinnie proste?

Maria Tyniec, dziennikarka, projektantka wnętrz

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama