Miniwieżowiec w lesie – willą roku

Japoński Ring House, miniwieżowiec stojący w lesie, to zwycięzca w kategorii najlepszy prywatny dom 2008. Pokazujemy go wśród znakomitych rywali, bo to oni przesądzają o klasie zwycięzcy. Wyniki konkursu ogłoszono 9 stycznia

Publikacja: 15.01.2008 00:26

Miniwieżowiec w lesie – willą roku

Foto: Wallpaper

Działka w Karuizawie miała potencjał bohaterki sennego koszmaru. Nikt nie chciał jej kupić, choć znajdowała się w znanej japońskiej miejscowości wypoczynkowej.

Była silnie pofałdowana i dość ciemna – gęsto porastały ją wysokie sosny, przepuszczające nikłą część promieni słonecznych. Deweloper zamiast obniżać cenę, postanowił wybudować na niej dom, licząc się chyba z ewentualnością, że sam w nim zamieszka. Gdy mało znana, młoda pracownia architektoniczna Takei-Nabeshima-Architects (TNA) postawiła tu trzypiętrowy miniwieżowiec (wycinając tylko trzy drzewa i zajmując powierzchnię zaledwie 30 mkw.), działkę sprzedano niemal na pniu. Niemal, ponieważ nowy właściciel nawet nie obejrzał tutejszych sosen. Wystarczyły mu zdjęcia stojącego w lesie „przezroczystego” domu, podzielonego naprzemiennie poziomymi pasami szkła i ciemnego drewna, który w nocy świeci jak lampion, a w dzień spełnia marzenia z dzieciństwa – bliskość sosen sprawia, że można się w nim poczuć jak w domku na drzewie. Gdy las zachodzi mgłą, Ring House niemal się dematerializuje.

W Karuizawie nietypowa działka stała się atutem. Ale czy atutem może być brak działki? Bracia Bouroullec, projektanci, którzy zasłynęli w 2000 roku łóżkiem wyglądającym jak klatka kanarka, teraz postawili dom na Sekwanie, Floating House. Mieszkalna barka powstała we współpracy z architektami Jean-Marie Finotem i Denisem Daversinem dla Centrum Sztuki Graficznej (CNEAI). Cumuje przy tzw. wyspie impresjonistów w Chatou, siedzibie CNEAI. Barka jest długa, ma 23 m przy 5 m szerokości i ponad 100 mkw. powierzchni całkowitej. Zewnętrzne ściany wykonano z taniego aluminium, opasując je drewnianym okratowaniem. W przyszłości ma ono prawie całkowicie obrosnąć pnączem, dzięki któremu dom niemal zniknie – albo zleje się z roślinnością na wyspie, albo sam zacznie przypominać pływającą wyspę. Wielkie okna i obszerne tarasy otwierają się na okolicę, w której kiedyś plenery urządzali sobie Edgar Degas, Claude Monet, gdzie Renoir malował „Śniadanie wioślarzy”.

Przyroda jest ważnym elementem projektów zarówno w przypadku Floating House, jak i Ring House, ale jej obecność nie zawsze musi oznaczać przyjazną, matczyną bliskość. W St. Andrews, na półwyspie Mornington (płn. Australia) wieją sztormowe wichry, a w lecie upał bywa nie do wytrzymania. Tymczasem właściciel jednej z tutejszych nadmorskich działek chciał mieć dom, który, chroniąc mieszkańców, będzie im jednocześnie przypominał, jak kruchymi są istotami. Dlatego w St. Andrews House (projekt architekta Seana Godsella), by przedostać się z części sypialnej do kuchennej i do salonu, trzeba wyjść na dwór. Poszczególne pomieszczenia łączy zewnętrzny korytarz, osłonięty tylko przemysłowym rusztem ze stali oksydowanej, z którego zrobiono całą elewację. Ruszt osłania okna, pełniąc funkcję podobną do żaluzji – umieszczone na zawiasach, ruchome części łamią światło, tworząc ochronę przeciwsłoneczną. Z tego samego materiału wykonano sufity i podłogi, a ponieważ dom to podłużny prostopadłościan stojący na czterech palach wbitych w ziemię, przypomina trochę gołębnik z gęstej siatki – można patrzeć na wylot.

Luksusowych skojarzeń nie budzi również inny finalista konkursu „Wallpapera” – Villa Chabrey, ze szwajcarskiej wsi o tej samej nazwie. Hangar i stodoła, takich porównań używa skromnie jego architekt Geninasca Delefortrie. Zarówno elewację, jak i dach tego domu wykonano z wąskich i długich drewnianych listewek w różnych odcieniach. (w Polsce podobny pomysł miała kiedyś pracownia nsMoonStudio, projektując krakowski Dom z Gontu, w którym tradycyjne pokrycie dachu wykorzystano również na całej elewacji). Postawiony na planie zbliżonym do litery L dom ma spadzisty dach składający się aż z siedmiu płaszczyzn – geometria jego bryły dodatkowo akcentowana przez wąskie listwy odbiega więc daleko od prostoty zwykłych wiejskich zabudowań gospodarczych.

Ale prawdziwe geometryczne wyzwanie to VilLa NM, w stanie Nowy Jork, zaprojektowana przez Holendra Bena van Berkela z UNStudio, awangardę europejskiej architektury. Dom powstał na terenie o lekkim spadku – zarówno centralna część wnętrza, w której utworzono schody, jak cały dom obserwowany z boku precyzyjnie odwzorowują ten spadek. VilLa NM składa się z prostopadłościanu, który rozgałęzia się w dwa inne prostopadłościany, przy czym w centralnej części wewnętrzne ściany przekręcają się o 90 stopni, płynnie przechodząc w sufit i podłogę. O ile elewacje północna i południowa przywodzą na myśl przeszklone pudełka klasyków modernizmu, o tyle część środkowa kryje coś w rodzaju obłego architektonicznego faworka. Faworek ten zamiast z chropowatości składa się z idealnie gładkich, połyskliwych, białych powierzchni. To „ciastko bezkaloryczne” – twór ścisłego matematycznego umysłu, cyfrowej technologii i wieloletniego zamiłowania do obiektów geometrycznych o dziwnych właściwościach (van Berkel zaprojektował już m.in. dom inspirowany tzw. wstęgą Mobiusa, w 1998 r.). Właściciele tej nieco sterylnej willi są nią podobno zachwyceni. Nic dziwnego. Skoro zdaniem niektórych fizyków wszechświat ma postać pączka z dziurą w środku, dlaczego mielibyśmy czuć się źle w faworku.

Za najlepszy budynek publiczny 2008 r. jury uznało New Museum w Nowym Jorku według projektu japońskiej pracowni SANAA

www.wallpaper.com

Działka w Karuizawie miała potencjał bohaterki sennego koszmaru. Nikt nie chciał jej kupić, choć znajdowała się w znanej japońskiej miejscowości wypoczynkowej.

Była silnie pofałdowana i dość ciemna – gęsto porastały ją wysokie sosny, przepuszczające nikłą część promieni słonecznych. Deweloper zamiast obniżać cenę, postanowił wybudować na niej dom, licząc się chyba z ewentualnością, że sam w nim zamieszka. Gdy mało znana, młoda pracownia architektoniczna Takei-Nabeshima-Architects (TNA) postawiła tu trzypiętrowy miniwieżowiec (wycinając tylko trzy drzewa i zajmując powierzchnię zaledwie 30 mkw.), działkę sprzedano niemal na pniu. Niemal, ponieważ nowy właściciel nawet nie obejrzał tutejszych sosen. Wystarczyły mu zdjęcia stojącego w lesie „przezroczystego” domu, podzielonego naprzemiennie poziomymi pasami szkła i ciemnego drewna, który w nocy świeci jak lampion, a w dzień spełnia marzenia z dzieciństwa – bliskość sosen sprawia, że można się w nim poczuć jak w domku na drzewie. Gdy las zachodzi mgłą, Ring House niemal się dematerializuje.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali