Coraz rzadziej na artystycznym firmamencie pojawiają się malownicze postaci, ekstrawaganci. Takim unikatem jest Teresa Starzec, malarka prowadząca Fundację Atelier, czyli prywatną szkołę plastyczną. – Obracam się wśród młodych ludzi i dzięki nim nabrałam w ubieraniu odwagi – przyznaje. – Przestałam się przejmować wyglądem, polubiłam siebie. Mini, dlaczego nie? Do grubych rajstop. Żaden kolor, nawet najostrzejszy, nie jest zakazany. Ubieram się kobieco, choć w robocie jestem „facet”. Nigdy nie wkładam dwa razy tej samej kompozycji. Uważam to za osobny rodzaj twórczości. Co rano improwizuję nowy „obraz” – a mam na to pięć minut. Zaczynam od rajstop, do których dobieram resztę. Buty zawsze na płaskim obcasie. Zakupów ciuchowych także dokonuję w biegu. I zawsze za grosze. Mam swoje ulubione miejsca – Ryłko, butik Lilla Róż przy Tamce, second handy w Wiźnie nad Narwią, końcówki kolekcji we Władysławowie. Moje ubrania mają potem kolejne wcielenie – jako elementy martwych natur w Atelier.
A jak prezentują się przedstawiciele profesji związanych ze sztuką? Kuratorzy prestiżowych galerii często popierają luz graniczący z nonszalancją. Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński z Rastra noszą się identycznie, jak współpracujący z nimi twórcy – czyli bez odlotu. Stach Szabłowski z Zamku Ujazdowskiego podkreśla indywidualność ciemną, grubą oprawką okularów kontrastującą z płową, strzępiastą czupryną. Plus kurtka w moro.
Panie ze środowiska kuratorskiego preferują styl neutralno-sportowy. Masza Potocka, szefowa krakowskiego Bunkra, zawsze wygląda, jakby wybierała się na rajd po górach. Sneakersy, spodnie z wieloma kieszeniami na nogawkach, pikowana kamizela. – Nie uznaję torebek, muszę mieć wolne ręce – przyznaje. – Cały majdan upycham po kieszeniach. Jak facet. Bo zawód kuratora,to męskie zajęcie.
Hanna Wróblewska, wicedyrektorka Zachęty, na jednym z wernisaży zadziwiła wszystkich, gdy… pojawiła się w sukience. – I co mi z tego przyszło? Nie miałam odpowiednich butów, co mi natychmiast „życzliwi” wypomnieli – wzdycha. – Gdybym jak zwykle wystąpiła w spodniach, nikt by na nie nie zwrócił uwagi.
– Do wyglądu przywiązuję wagę, gdy mam wolną chwilę, co prawie nie zdarza się – śmieje się Monika Szewczyk, szefowa białostockiego Arsenału, jedna z najaktywniejszych polskich kuratorek. – Najbezpieczniejsza jest czerń, toteż mam najwięcej ciemnych ubrań. Buty kupuję u Ryłki albo za granicą.
Joanna Mytkowska, dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej, stylizuje się na damę z międzywojnia, podkreślając swą „niewspółczesną” urodę. Klasyczną kobiecą elegancję z kroplą artystycznego luzu reprezentuje Agnieszka Morawińska, dyrektor Zachęty. Stonowane kolory, tkaniny doskonałej jakości, znane marki; prawie nigdy spodnie. Anda Rottenberg jest ascetycznie elegancka: białe jeansy i takiż sweter, skórzana prosta kurtka. Czasem lniane sukienki z Jackpotu. Ozdób brak. – Nie mam ulubionego butiku ani marki – wyznaje. – Sklepy pełne są ciuchów dla młodych. Coraz trudniej przychodzi mi znaleźć coś, w czym czuję się dobrze.