Smaki zza zakonnej furty

Polskie zakony oferują coraz więcej przetworów i trunków wytwarzanych według starych receptur

Aktualizacja: 28.06.2008 08:19 Publikacja: 27.06.2008 18:56

Na II targach Benedyktyńskich w Tyńcu, które odbyły się w dn. 21 – 22 czerwca 2008 r. siostra Małgor

Na II targach Benedyktyńskich w Tyńcu, które odbyły się w dn. 21 – 22 czerwca 2008 r. siostra Małgorzata Chmielewska sprzedawała produkty podopiecznych z fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia – przetwory naturalne ze Spiżarni Prababuni. Patronat nad imprezą objęła „Rzeczpospolita”

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Tydzień temu opactwo benedyktynów w Tyńcu zaroiło się od ludzi. Organizowane po raz drugi przez tamtejszych zakonników targi odwiedziło około 15 tysięcy osób. – Samych tylko produktów benedyktyńskich było czterysta – mówi ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor Benedicite, czyli jednostki gospodarczej opactwa w Tyńcu. Współpracuje ona z 40 firmami, które – według dostarczanych przez mnichów receptur i pod ich kontrolą – wytwarzają benedyktyńskie specjały.

Wszystkie wyroby ojcowie wyłożyli na straganach ustawionych na dziedzińcu ich prawie tysiącletniego klasztoru.

Było w czym wybierać. Od pieczonych chlebów, tradycyjnych przetworów owocowych i warzywnych (np. konfitury: posoborowe, kontemplacyjne) przez miody, sery, ciastka, smakowite wędliny aż po nalewki i likiery. Sprzedawano słynne tynieckie cukierki korzenne, eukaliptusowe, lawendowo miodowe, ale także... koperkowe. W smukłych butelkach nalewki, m.in. jałowcową, miodową, jarzębinową, a także "brzytewkę", czyli konfiturę z wiśni na rumie. Wreszcie wina produkowane przez zagraniczne klasztory.

Powodzeniem cieszyły się piwa klasztorne. – Mamy trzy odmiany, nazwane zgodnie z zakonną hierarchią: szafarz to piwo ciemne, miodowe, przeor, mniej słodki, oraz jasny i z goryczką opat – wyjaśniał jeden z mnichów.

Swoje smakołyki przywieźli też do Tyńca inni klasztorni producenci. Mnisi z Lubinia w Wielkopolsce pokazali szlagier tegorocznego targu: benedyktynkę. To likier z 21 ziół, świetny na wzmocnienie organizmu i wszelkie dolegliwości układu pokarmowego. Rozgrzewający, kojący migrenę i poprawiający sen. A jednocześnie, jak zapewniają zakonnicy, doskonały do koktajli, lodów, kawy oraz do piwa, któremu nadaje niepowtarzalny smak.

– Początki benedyktynki sięgają XVI wieku, kiedy to włoski mnich sporządził miksturę z rumu, ziół i korzeni. Szybko zyskała uznanie na dworach królewskich. Potem różne klasztory wypracowały własne receptury – mówi ojciec Patryk Ostrzyżek. Mnisi z Lubinia odnaleźli w klasztorze starą recepturę i od roku produkują benedyktynkę w dwóch odmianach: klasyczna ma 32 proc. alkoholu, a upominkowa 40 proc.

– W ciągu roku wytwarzamy dwie partie po 2800 litrów. Ale zwiększymy produkcję, bo nasza benedyktynka przyjęła się na rynku – zapowiada o. Patryk. Na targu likier był rozchwytywany. Nie dla wszystkich starczyło.

Długa kolejka ustawiała się też do stoiska cystersów z klasztoru w Szczyrzycu. Przywieźli wiejski chleb, kiszone ogórki, klasztorny smalczyk oraz przysmak opata, czyli kiełbasę mieloną z golonką.

Po sąsiedzku siostra Małgorzata Chmielewska prezentowała wyroby podopiecznych fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia. – Przetwory robimy sposobem naszych prababć, na piecu opalanym drewnem. Furorę robi ser jabłeczny – zachwala s. Małgorzata.

Polskie Centrum Świętej Hildegardy w Legnicy przekazywało wskazania średniowiecznej benedyktynki z klasztoru Bingen. – Polecamy orkisz, najstarsze zboże świata – podkreśla Alfreda Walkowska z centrum. Były orkiszowe płatki, grysik i ciasteczka, a nawet orkiszowa kawa i poduszki z plewą orkiszową na dobry sen i przeciw odleżynom. Obok kosmetyki św. Hildegardy i przyprawy z jej apteki.

Skąd inwazja zakonnych produktów? – Trzeba zarobić na utrzymanie i remonty. I uczciwie robić biznes oraz stosować nowoczesny marketing – mówi ojciec Zygmunt Galoch, szef biznesowych przedsięwzięć w Tyńcu. – Planujemy, że do końca 2009 roku będziemy mieli 100 sklepów – mówi Piotr Fugiel, cywilny zastępca ojca Galocha. – Chcemy też sprzedawać nasze wyroby w Brukseli, Berlinie i Wiedniu.

Zakonnicy dbają również o ducha. 11 lipca otwierają zrekonstruowane jedno ze skrzydeł opactwa. Będą tam pokoje gościnne dla 68 osób pragnących w klasztornej ciszy odetchnąć od zgiełku tego świata.

Ruszy też Benedyktyński Instytut Kultury "Aby chronić dobro", miejsce spotkań ludzi o różnych światopoglądach. – Tyniec chce nawiązać do tradycji św. Benedykta pielęgnowania najważniejszych dla człowieka wartości: piękna, szacunku dla innych, umiaru, spokoju – wyjaśnia o. Jan Paweł Kronobrodzki.

Tydzień temu opactwo benedyktynów w Tyńcu zaroiło się od ludzi. Organizowane po raz drugi przez tamtejszych zakonników targi odwiedziło około 15 tysięcy osób. – Samych tylko produktów benedyktyńskich było czterysta – mówi ojciec Zygmunt Galoch, dyrektor Benedicite, czyli jednostki gospodarczej opactwa w Tyńcu. Współpracuje ona z 40 firmami, które – według dostarczanych przez mnichów receptur i pod ich kontrolą – wytwarzają benedyktyńskie specjały.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"