Żenująca gala MTV

Oglądając czwartkowe rozdanie Europejskich Nagród Muzycznych MTV miałam wrażenie, że słynna telewizja ze mnie kpi. I marnuje mój czas.

Publikacja: 07.11.2008 10:20

Grupa 30 Seconds From Mars

Grupa 30 Seconds From Mars

Foto: AFP

Kto śledził tegoroczny sezon w muzyce rozrywkowej, musiał być rozczarowany – wieczór nie był ani trafnym podsumowaniem, ani wiarygodną zapowiedzią tego, co czeka nas w nachodzących miesiącach. Statuetki trafiały kulą w płot. Władze stacji umywają ręce, odpowiedzialność spada na widzów – to oni wybierali laureatów. Internetowe głosowanie było ostatnim etapem przekazania kontroli odbiorcom, wcześniej stacja zrezygnowała z emitowania programów muzycznych na rzecz prymitywnych reality show i seriali, bo te – argumentowano – miały wyższą oglądalność. MTV nie jest już ośrodkiem wyznaczającym trendy ani aspirującym do roli autorytetu. W epoce My Space i You Tube to rola wyjątkowo trudna, ale szefowie stacji oddali pole bez walki.

Wczorajsza gala pokazała słabości tej taktyki: MTV się nie zreformowała – raczej udaje, że szanuje vox populi, wciąż starając się forsować własną wizję popu. Wiarygodność i prestiż stacji cierpią podwójnie. W kategorii Muzyka Rock nagrody nie dostali wielcy faworyci – Metallica ani Coldplay, choć ich świetne albumy zdominowały listy sprzedaży na długie tygodnie. Statuetkę odebrało za to trzech przystojniaków z grupy 30 Seconds From Mars, którzy – tak się dziwnie złożyło – pełnili rolę współgospodarzy wieczoru.

Brytyjska wokalistka Duffy, która przegoniła ze szczytu notowań Madonnę, a jej płytę „Rockferry” promowały wysokie oceny krytyków i wszystkie ważne stacje radiowe, miała trzy nominacje, ale musiała zadowolić się występem na żywo. Zadziwiające, że nie ona otrzymała nagrodę za Najlepszy Debiut, statuetka trafiła – kolejnym podejrzanym zbiegiem okoliczności – do prowadzącej galę Katy Perry. Najdziwniejszym i najmniej przekonującym werdyktem był tytuł Artysty Roku dla… Britney Spears, która wydała przeciętny album z przeciętnym singlem i nie szturmowała list przebojów. Jak to możliwe, że po sezonie zdominowanym przez sensacyjne brytyjskie wokalistki: Duffy, Leonę Lewis czy Estelle, europejska publiczność tłumnie zagłosowała na zdezaktualizowaną Britney? Łatwiej mi uwierzyć, że MTV zależy na ponownym wypromowaniu piosenkarki przed premierą kolejnej płyty.

Jedynym artystą, który dostał statuetkę zasłużenie był Kanye West (kategoria Muzyka Urban), bez wątpienia najbardziej liczący się w Europie amerykański raper, który skutecznie lansuje brzmieniowe mody. Rok 2008 zapamiętamy m.in. jako sezon dwóch przebojów z jego udziałem - „Stronger” i „American Boy”. Tyle że MTV doceniła Westa za późno, wcześniej odmawiając mu nagród. Może dlatego naburmuszony Kanye powiedział tylko ciche „dziękuję” i zszedł ze sceny. Gala w Liverpoolu obnażyła niemoc młodych gwiazd, brak poczucia humoru i spontaniczności. Nie było ani jednej dowcipnej czy osobistej wypowiedzi, za to mnóstwo tych przewidywalnych i nudnych. Jednym muzykiem, który wiedział, jak zrobić show, okazał się Kid Rock - dyżurny „zły chłopiec MTV”. Ubiera się fatalnie (w dresy i złote łańcuchy), przeklina i rzuca niewybredne żarty, ale za to wie, jak zaśpiewać porządny blues-rockowy utwór. Poza tym występy były reżyserowane i sztywne.

Gwoździem do trumny okazał się finał. Do młodziutkiej publiczności wyszedł podstarzały kaznodzieja – wujek Bono, który opowiedział przydługą i naszpikowaną banałami bajkę o czterech chłopcach z Liverpoolu, po czym nazywając Sir Paula lordem, wezwał go na scenę. McCartney odebrał statuetkę dla Artysty Wszechczasów. To była groteskowa scena, bo dzisiejsze dzieci MTV historię muzyki znają słabo. Piszczały nie z szacunku, a z przyzwyczajenia: tak samo jak dla reanimowanego Take That czy drugorzędnych gwiazd, które wręczały tego wieczora statuetki. W wyróżnieniu McCartneya było coś boleśnie niestosownego – ani MTV nie jest dziś instytucją uprawnioną do uhonorowania wielkiego artysty, ani jej widzowie – zdolni, by go naprawdę docenić. Gdy Sir Paul zniknął w kulisach, prowadzący galę okazali się bezradni. Powtarzali głupkowato: „Wow”, „to fantastyczne”, „niesamowite”.

[ul][b][li][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,216025.html]Zobacz galerię zdjęć z gali MTV[/link][/li]

[li][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/07/paulina-wilk-zenujaca-gala-statuetek-mtv/]Skomentuj na blogu[/link][/li][/b][/ul]

Kto śledził tegoroczny sezon w muzyce rozrywkowej, musiał być rozczarowany – wieczór nie był ani trafnym podsumowaniem, ani wiarygodną zapowiedzią tego, co czeka nas w nachodzących miesiącach. Statuetki trafiały kulą w płot. Władze stacji umywają ręce, odpowiedzialność spada na widzów – to oni wybierali laureatów. Internetowe głosowanie było ostatnim etapem przekazania kontroli odbiorcom, wcześniej stacja zrezygnowała z emitowania programów muzycznych na rzecz prymitywnych reality show i seriali, bo te – argumentowano – miały wyższą oglądalność. MTV nie jest już ośrodkiem wyznaczającym trendy ani aspirującym do roli autorytetu. W epoce My Space i You Tube to rola wyjątkowo trudna, ale szefowie stacji oddali pole bez walki.

Pozostało 83% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla