– Pałacu nie oddamy! – nasz rozmówca z Łopuszna walnął pięścią w stół. – Moi rodzice chodzili do niego do szkoły‚ ja się w nim uczyłem i moje dzieci też będą! Żadne z liceów województwa nie ma tak pięknego budynku! Miejscowi z dumą mówią o 50-letniej tradycji szkoły. Okolicę niestety spowija fetor z zakładów mięsnych w sąsiedztwie.
– Odzyskanie domu winien jestem przodkom – mówi Dominik Chrzanowski. – Moja rodzina trzy razy go budowała‚ rozwijała przez 300 lat. Na bramie wciąż widnieje herb Osorya dziadków Dobieckich.
Dobieccy otrzymali dobra Łopuszno w posagu w 1721 r. Po pożarze drewnianego dworu projekt pałacu zamówiono w 1840 r. u najlepszego wtedy architekta – Henryka Marconiego. Ta budowla spłonęła w powstaniu styczniowym. Kolejną zaprojektował syn Henryka – Władysław Marconi. Także ten pałac strawiły pożary, przez dobra przebiegała linia frontu I wojny światowej.
W rodzinnym grobowcu pochowani są właściciele majątku: sędzia Eustachy Dobiecki (1805 – 1880), jego syn sędzia Eustachy Onufry Feliks, radca i prezes m.in. Towarzystwa Rolniczego w Kielcach, przedstawiciel Królestwa Polskiego w Dumie.
Zbigniew Dobiecki – ułan‚ bronił Polski przed bolszewikami. W wieku 20 lat został właścicielem Łopuszna. „Otrzymałem nie tylko majątek‚ ale też wartości oparte na tradycji i ciągłości pracy pokoleń” – pisał w pamiętnikach. Podjął się odbudowy pałacu i gospodarowania na zdewastowanym przez wojnę majątku. „Plany małżeńskie odłożyłem. Stabilizacja interesów‚ odbudowa domu‚ potem wyszukiwanie żony”.