Szal to strój pierwotny. Najpierw spowijał biodra‚ czasem nogi‚ niekiedy całą figurę. Idea przyszła z Bliskiego Wschodu (termin „szal” ma perską etymologię)‚ a na naszym kontynencie przyjęła się za sprawą… no jasne‚ starożytnych Greków oraz Rzymian. Tunika na ciepłe dni‚ w chłodniejsze dopełniona płaszczem‚ którego część zarzucano na głowę jak kaptur. Stroje drapowano z prostokątnych płatów tkanin‚ spinano na ramieniu bądź przewiązywano paskiem. Płachta pełniąca funkcję okrycia wierzchniego służyła zarazem jako… bielizna nocna.
W I wieku n.e. samodzielne układanie togi nie wchodziło w grę‚ niezbędny był niewolnik. Rzymianie mawiali‚ że toga to brzemię. Już wtedy moda wzięła górę nad rozsądkiem.
Rzymskie patrycjuszki doceniły urodę jedwabnych szali o bogatej kolorystyce. Olśniewających na tle stonowanej gamy wełen i lnów. Tej starożytnej elegancji do dziś hołdują Hinduski‚ nawet nowoczesne. Szalowych „przeszczepów” międzykulturowych jest więcej. Z Polinezji przyszło pareo‚ drukowana w kwiaty motana spódniczka; z Malezji – sarongi‚ pasma materii zawijane wokół ciała‚ supłane w talii lub nad biustem.
Moda na kaszmir nastała po wielkiej rewolucji, przełomowej dla Europy tak w sferze obyczajowej‚ jak odzieżowej. Elegantka doby empire’u nosi jedwabną‚ na co dzień batystową tunikę‚ stylizowaną na antyczną. Jest bosa‚ pod giezłem ma gołe ciało‚ a w pałacach brak centralnego ogrzewania... Dostaje zapalenia płuc… Odrobinę ciepła zapewnia jej jedynie szal z delikatnej koziej wełny‚ kosztowny import z angielskich kolonii. Po 1840 roku ekskluzywny przedmiot powszednieje – rusza jego maszynowa produkcja. Przez kilkadziesiąt lat chusta/peleryna/szal zastępują płaszcz tak damom‚ jak kobietom z ludu (tylko pod obszerną kapą mieści się krynolina wielkości młyńskiego koła).
Następny szal-szał nadciąga z początkiem XX wieku. Balety Rosyjskie‚ inspiracje wschodnie‚ mistrz Paul Poitier okręca sobie kobiety wokół palca‚ im zaś wokół ramion – cudne chusty jak od Szeherezady.