W Paryżu na rynku mody czuje się zmianę. Czy wymusił ją kryzys, czy jest ona skutkiem zmieniającej się od pewnego czasu postawy ludzi wobec konsumpcji czy też efektem działań antyglobalistów‚ nie wiadomo. Może wszystkie te przyczyny zadziałały wspólnie.
Do klientów powoli dociera‚ że wciskane im przez reklamę korporacyjne luksusy: superdrogie zegarki‚ torby‚ galanteria‚ ubrania‚ przedmioty designu w istocie dawno stały się towarami masowymi. Dzisiaj‚ kiedy bankrutują wielkie firmy‚ te pseudoluksusy tracą dużo z siły przyciągania. Kupić towar z logo za parę tysięcy dolarów (czy złotych) to zbyt proste‚ żeby nie powiedzieć: prostackie. W dodatku jeśli to coś za pół roku trzeba będzie wymienić na coś nowego‚ bo wyjdzie z mody. Ludzie myślący zaczynają patrzeć na rzeczywistość inaczej. To nie znaczy‚ że nagle przestaną kupować. Będą‚ ale to będzie już konsumpcja innego rodzaju.
5 marca byłam w Paryżu na otwarciu sklepu typu koncept‚ który jest zwiastunem tego nowego sposobu myślenia. Sklep to w tym wypadku nazwa niezbyt ścisła‚ mamy do czynienia raczej ze skrzyżowaniem galerii‚ second handu‚ biblioteki‚ kwiaciarni i kawiarni literackiej. Wszystko mieści się na 1500 mkw. powierzchni na obrzeżu artystycznej dzielnicy Marais‚ w budynku po fabryce tapet, i nosi nazwę Merci – po francusku dziękuję. Nazwa nie jest przypadkowa‚ o czym za chwilę.
[srodtytul]Młoda klasyka z odzysku [/srodtytul]
Koncepty stają się coraz bardziej modne na świecie. W Polsce również mamy ich kilka – Likus Koncept Store w Warszawie i Krakowie należą do najbardziej znanych. Jest to połączenie sklepu‚ galerii‚ kawiarni; na jednej powierzchni proponuje się rzeczy w stylu wybranym przez właściciela. Na ogół najnowsze‚ najmodniejsze i z górnej półki cenowej. Najbardziej znany ze światowych konceptów‚ paryska Colette, jest od lat mekką fashion victims i japońskich turystów. Lecz o ile dziesięć lat temu było to miejsce wyznaczające trendy‚ o tyle dzisiaj stało się przybytkiem komercyjnym o mało wyszukanym‚ popowym guście.