Jest jedną z niewielu eksmodelek aspirujących do aktorskiej kariery, którym ta sztuka naprawdę się udała. Do ról pięknych i wpływowych femme fatale wydaje się wprost stworzona. Wprawdzie oprócz urody na planie „Troi” niczym specjalnie nie zachwyciła, przeciwnie – omal nie dostała nominacji do Złotej Maliny, czyli anty-Oscara, ale była to przecież jej pierwsza hollywoodzka rola.
Od tamtej pory zagrała w wielu filmach, zarówno superprodukcjach, takich jak dwie części „Skarbu narodów” (2004 i 2007), jak i skromniejszych, artystycznych obrazach, np. „Kopii mistrza” Agnieszki Holland z Edem Harrisem (2006). Nabrała pewności siebie, udoskonaliła warsztat. Najnowsza rola w „Bękartach wojny”: Bridget von Hammersmark, niemiecka aktorka, kobieta-szpieg, zainspirowana m.in. osobami Marleny Dietrich i – oczywiście – Maty Hari, była dla Kruger pod wieloma względami wyjątkowym zadaniem.
Aktorka przyznaje, że zawsze unikała ról Niemek i filmów dotyczących II wojny światowej. Właśnie dlatego, że sama jest Niemką. Ale propozycja zagrania u Tarantino była inna niż poprzednie. Początkowo reżyser nie chciał jej uwierzyć, że jest Niemką.
– Przez całe lata musiałam pracować, żeby pozbyć się akcentu, bo tego wymagały role angielskojęzyczne. Paradoksalnie, teraz potrzebny był niemiecki akcent i powiedziano mi, że jestem „zbyt amerykańska” – śmieje się aktorka.
Ważne było i to, że „Bękarty wojny” pokazują wojnę z amerykańskiej perspektywy i opowiadają o grupie żydowskich mścicieli, a Bridget jest Niemką, ale jednocześnie agentką brytyjskiego wywiadu.